środa, 19 listopada 2014

13. Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

-W sumie to nie wiem co ci powiedzieć.-Damian był skrępowany. Widział, że nie może nic takiego powiedzieć, ponieważ powinna zrobić to sama dziewczyna.-Spędziliśmy cały dzień na kanapie oglądając filmy, a teraz śpi w twoim pokoju, bo myślałem, że nie wrócisz.
-Spoko ta kanapa jest całkiem wygodna.-zaśmiał się.-A jak ona zareagowała na moje nagłe zniknięcie? Wiem, że to dziwnie wyglądało i że muszę jej to wytłumaczyć, ale nie wiem czy ma to jakiś sens.-próbował dosyć dyskretnie podpytać kolegę, przecież dokładnie widział, że rozmawiali również na ten temat.
-Stary myślę, że obydwoje musicie sami pogadać, ale moim zdaniem jeżeli ci zależy to nie poddawaj się. Nie w tym momencie.- starał się przekazać to co ma namyśli bez wypowiadania za dużo słów. Chłopacy na szczęście rozumieli się bez nich więc Kuba wiedział o co chodzi. Wiedział, że z rozmowy jego przyjaciela i Korneli wyszło coś dobrego.
-Dzięki stary.-powiedział zadowolony.
-Dobra, a teraz idziemy spać, bo jest w pół do trzeciej.
-Tak jest kapitanie.-zasalutował Kuba. Po chwili obaj weszli do domku i po chwili pogrążyli się w śnie.

Rano pierwsza oczywiście wstała Kornelia. Z początku oczywiście nie wiedziała gdzie się znajduje, dopiero po chwili napłynęły wspomnienia wczorajszego dnia. Kiedy spojrzała na zegarek była godzina dziewiąta, dlatego postanowiła zrobić śniadanie dla siebie jak i dla przyjaciela. Wstała oraz powoli i po cichu zeszła do kuchni, a że była ona połączona z salonem, trochę się przestraszyła. Oczywiście postaci leżącej na kanapie. Mimo wszystko na widok chłopaka ucieszyła się i jeszcze chętniej zrobiła śniadanie. Kiedy zapach smażonej jajecznicy roznosił się coraz bardziej po domu, do kuchni wszedł Kuba.
-Cześć.-powiedział cicho, nie wiedział jak się zachować.
-O hej!-odpowiedziała szybko i z uśmiechem od ucha do ucha jednocześnie zdejmując patelnię z ognia.-Nałożysz sobie sam? Ja skoczę po Dałmiana, pora wstać.-zaśmiała się.
-Hm…w sumie śpi dopiero sześć godzin więc może dasz mu jeszcze trochę pospać?-zapytał się, a na jego usta wkradł się uśmiech.
-Nie, nie ma tak dobrze. Ile można marnować wakacji?-zaśmiała się po czym udała się na górę.
Szczerze ta chwila rozmowy z Kubą wydała się jej inna, zupełnie inna. Niby wcześniej już rozmawiali ciągle się śmiejąc, ale to nie było to samo. Tylko dziewczyna nie wiedziała dlaczego. Co prawda wiedziała do czego zmierza chłopak dlatego postanowiła zrobić cokolwiek, żeby przełożyć tą trudną rozmowę na później.
-Wstawaj zaspałeś na maturę!- krzyknęła rzucając się na łóżko. Wiedziała, że kiedy jest on zaspany uwierzy we wszystko.
-Coo?-krzyknął głośno zrywając się na równe nogi.
Kornelia oczywiście tarzała już się ze śmiechu, a kiedy Damian zorientował się o co tak naprawdę chodzi powiedział.
-Onie moja droga tak łatwo to ci tego nie odpuszczę!-i zaczął ją łaskotać. Jednak nie trwało to długo, bo z opresji wyratował ją dzwoniący telefon.
-Damian muszę odebrać! Puść mnie!-krzyczała. -Damian mieli dzwonić w wytwórni!-dopiero po usłyszeniu tych słów chłopak zszedł z dziewczyny i usiadł na skraju łóżka. Jednak kiedy to zrobił telefon przestał dzwonić, a na wyświetlaczu widniało „numer prywatny”.
-Więc jednak się zgodziłaś?-zapytał zaciekawiony.
-Tak, ale jeśli piśniesz chociaż słówko komukolwiek to przysięgam ci, że cię zabiję.-powiedziała grożąc palcem oraz próbując przybrać poważny wyraz twarzy.
-Ja miałbym powiedzieć komuś, że moja najlepsze przyjaciółka jedzie do stanów nagrać swoją pierwszą płytę?- zaśmiał się.
-Damian! Ja mówię śmiertelnie poważnie. To ma być niespodzianka.- powiedziała udając smutek, wiedząc, że chłopak odpuści.
-No dobrze już, dobrze będę grzeczny. Obiecuję.-uśmiechnął się szczerze.
-Powiedzmy, że ci wierzę, a tak poza tym to na dole czeka na ciebie śniadanie kolego.-powiedziała popychając go w stronę drzwi, kiedy znowu zadzwonił jej telefon.
-Dobra to ja idę, a ty do mnie dołączysz.
-Chciałeś powiedzieć do nas.-poprawiła go szybko i zniknęła za drzwiami balkonowymi, gdzie świeciło już przyjemne słońce.
-~Halo…tak przy telefonie…tak wszystko jest ustalone…przyjeżdżam pod koniec lipca…tak wiem…dobrze to ja się jeszcze zorientuję…tak, tak jak ustalaliśmy…dokładnie singiel ma się ukazać trzy dni po moim wylocie ze stanów…dobrze…~-rozmowa ta trwała jeszcze jakiś czas, a w międzyczasie Damian i Kuba również prowadzili swoją rozmowę.
-Myślę, że powinieneś z nią pogadać na jakimś neutralnym gruncie, gdzie nikt, ani nic nie będzie wam przeszkadzało.- powiedział biorąc kolejną porcję jajecznicy.
-No dobra tylko ja tu nie znam kompletnie żadnych miejsc.-powiedział patrząc na talerz, z którego prawie nic nie tchnął.
-Myślę, że tajemne miejsce będzie najlepsze. Przecież to ta wyznałeś jej po raz pierwszy swoje uczucia. To dlaczego masz tego nie zrobić tam po raz kolejny?-zaczął głośno myśleć.
-W sumie, może to dobry pomysł.-powiedział z zawahaniem.
-Niedobry tylko najlepszy, bo innego nie ma. A teraz jedz, bo pomyśli, że ci nie smakowało.-zaśmiał się po raz kolejny dzisiejszego dnia.
Po około pięciu minutach dołączyła do nich dziewczyna.
-Widzę, że smakowało.-zaśmiała się widząc pustą patelnie.
-I to bardzo.-powiedzieli jednocześnie, na co dziewczyna się zaśmiała.
-Z czego się śmiejesz?-zapytał Kuba.
-Z tego, że jesteście tak podobni, że moglibyście być rodzeństwem.-znowu się zaśmiała.
-Co ja z nim rodzeństwem? Nigdy w życiu!.-powiedział z udawaną powagą Damian.
-A ja z tobą również nigdy nie chciałbym być rodzeństwem.-odgryzł się drugi. Jednak po chwili cała trójka wybuchła śmiechem.
-Dobra rodzinko ja idę sprawdzić, czy są tu jeszcze jacyś ludzie i jadę do sklepu, bo przydadzą się zakupy. Chcecie coś?-zapytał kiedy miał już  na sobie woje białe conversy.
-Napiszemy ci sms’em, bo i tak zapomnisz.-zaśmiała się dziewczyna, a widząc minę chłopaka posłała mu tylko buziaczka.
Po chwili zostali sami w domku. Zapadła głucha cisza, każde bało się odezwać. Jednak kiedy już to zrobili, to obydwoje w tym samym czasie.
-Mam…-para urwała w tym samym czasie, nastała chwila ciszy, po czym odezwał się chłopak.
-Ty pierwsza.-powiedział patrząc się w jej oczy.
-Nie ty.
-Ty.
-A może jednak ty?
-Jednak ty.
-Niee Ty!
-No skoro tak bardzo nalegasz to okej.-powiedział.-chciałem zaproponować spacer w tajemne miejsce, żebyśmy mogli spokojnie porozmawiać. Bez niczyjej obecności. Tylko ty i ja.- mówił coraz ciszej i ciszej, aż w końcu jego głos przybrał ton szeptu. Jednak dziewczyna go dokładnie zrozumiała.
-Miałam taki sam plan.-odpowiedziała po chwili patrzenia w jego piękne brązowe oczy.
Kiedy ubrali już swoje buty, ruszyli w drogę do owej tajemnej plaży. Pomiędzy nimi panowała cisza, jednak nie był ona niezręczna…

****
Jest kolejny rozdział kochani...
Wiem, że długo musieliście na niego czekać, ale jest ciężko...
Na szczęście wyszedł trochę dłuższy niż poprzedni....
Nie wiem czy ktokolwiek to jeszcze czyta ;/
I nie wiem czy pisać dalej?
Dlatego jeżeli ktokolwiek przeczyta ten rozdział niech skomentuje...
Brak komentarzy będzie dla mnie prostą odpowiedzią, że mam przestać pisać...
Całusy, Malinowawiśnia :*** 

niedziela, 2 listopada 2014

12.Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

-Ummm…raczej tak. To znaczy na pewno, ale…-przerwała swoją wypowiedź i spojrzała w parującą ciecz.
-Ale co?-zapytał, przeszywając ją.
-W mojej głowie ciągle siedzą jakieś beznadziejne pytania typu: czy to jest na pewno coś ważnego? Co mam powiedzieć? Czy to się uda? Czy ma sens? Czy to nie jest kaprys? Mogłabym wymieniać jeszcze setki takich pytań.-powiedziała przybita.
-Dziewczyno nie dowiesz się puki nie spróbujesz, ale pamiętaj, że jeżeli chcesz być szczęśliwa to musisz zostawić strach w tyle. Jak to mówili kto nie ryzykuje ten nie żyje.-powiedział po czym mocno przytulił dziewczynę.
-Nawet jeżeli chciałabym zaryzykować to nie wiem co mam zrobić, przecież już wszystko zepsułam, a Kuba pojechał.-powiedziała cicho.
-Nic nie zepsułaś. Nawet nie waż się tak mówić. On pojechał, bo miał bardzo ważną sprawę, ale wraca jutro. Może nie powinnaś tego utrudniać bawiąc się w jakieś gierki tylko po prostu powiedzieć, że też chcesz spróbować? Czasami najłatwiejsze rozwiązania są najlepsze.-starał się jej pomóc. W sumie był w trochę beznadziejnej sytuacji. Nie mógł naciskać na dziewczynę, bo przecież sama musi podjąć decyzję, ale wiedział, że jej decyzja jest ważna dla jego przyjaciela.
-Myślisz, że dobrym pomysłem będzie porozmawianie z nim o tym jak wróci?-zapytała niepewnie.
-Myślę, że najlepszym.-odpowiedział.-A teraz dla całkowitego oderwania mam super pomysł.-powiedział tajemniczo.
-Jaki?-zapytała nagle ożywiona. Wiedziała, że przy Damianie nie da się nudzić. Zarazem pragnęła chwili ucieczki od rzeczywistości.
-Rozkładamy kanapę, robimy masę popcornu i przez resztę dnia oglądamy filmy.
-Jestem za.-odpowiedziała niemal natychmiast.
I tak zakończył się ich dzień. Co prawda znajomi próbowali ich wyciągnąć z domu, jednak żadnemu się to nie udało. Podczas któregoś już filmu Kornelia usnęła, jednak nie dziwiło to Damiana, ponieważ jak się okazało była północ. Kiedy chłopak postanowił wszystko pogasić, na podwórku zaświeciło się światło zwiastujące nadejście kogoś z zewnątrz. Drzwi otworzyły się, a w nich stanął Kuba trzymający whisky.
-Stary ciszej, bo Korni tu śpi.-szepnął niemal natychmiast, nie zwracając uwagi na przyjaciela.
-Uhmm…przepraszam, a teraz chodź w jakieś miejsce, w którym możemy się napić i pogadać.-powiedział machając chłopakowi butelką przed twarzą.
-Co się stało, że chcesz pić?-zapytał niemal od razu. Wiedział, że Kuba nie jest osobą, która ciągle pije, jednak robił to gdy miał problem, z którym nie umiał sobie poradzić.
-Amelia.-odpowiedział zdawkowo.
Kiedy chłopacy udali się już na balkon na piętrze, Damian postanowił dowiedzieć się co się takiego stało?
-No mów co się dzieje?-spojrzał wzrokiem nieznoszącym kłamstw. Chociaż wiedział, że przyjaciel powie mu wszystko i bez tego.
-Ona wróciła, znowu wróciła do miasta. Dzisiaj się z nią spotkałem, ale żeby w końcu to definitywnie zakończyć. W sumie to coś i tak nie istniało od dawna. To przecież ona wyjechała z dania na dzień, a teraz wróciła i to w dodatku nie sama.-powiedział po czym zaczął sączyć swojego drinka.
-Jak to nie sama? No to po co nalegała na spotkanie?-chłopak był zszokowany, nie rozumiał całej tej sytuacji.
-Osobą towarzyszącą był jej miesięczny synek.- wydusił z siebie, po czym zasłonił swoją twarz dłońmi.
-O kurwa…-powiedział zszokowany.-Stary, a może to wcale  nie jest twoje dziecko. Nie możesz się załamywać. Najpierw musisz zrobić testy, bo jak sam wiesz ona nie była święta. Jeżeli okaże się, że jest twoje to wtedy będziemy myśleć co robić.-powiedział spokojnie, co chyba przekonało Kubę.
-Właśnie dlatego jesteś moim przyjacielem. Zawsze wiesz co trzeba powiedzieć.-zaśmiał się.
-Dzięki stary za docenienie.-również na jego usta wkradł się mały uśmiech.
-Umm…a co u Korneli?-zapytał się chcąc choć na chwilę uciec od problemów i zając swoją głowę miłymi myślami.

******
Jest kolejny rozdział!
Wiem, że krótki, ale wychodzę z założenia, że lepszy taki niż żaden.
I przy okazji dzięki temu będę mogła wstawiać częściej rozdziały!
Dziękuję za wszystkie komentarze!
To na prawdę dużo znaczy!
Nie wiem czy nie nudzi was już to opowiadanie?
Ale liczę, że nie :)
Całuski malinowawiśnia :*
ps. Jeżeli będzie 5 komentarzy dodam coś w tygodniu!
Taki mały szantaż, z co mi tam :***