środa, 31 grudnia 2014

16.Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

-Omm…no wiesz wstyd się przyznać, ale jeszcze się nie nauczyłem go obsługiwać.-powiedział całkowicie poważnie Kuba.
-Ohh…no tak zapomniałam, duże dzieci.-odpowiedziała udając poważną.
-Dobra już dobra idziemy w końcu?-zapytał z uśmiechem.
-A może jeszcze zmienimy plany?
-Nie ma mowy! Idziemy na rowerki i zdania nie zmienię.-odpowiedział udając oburzenie.
-Już się zaczynam ciebie bać normalnie.-odpowiedziała ze śmiechem.
-To bardzo dobrze, a teraz chodź już.- złapał dziewczynę za rękę i pociągnął w stronę pomostu, jednak odwrócił się jeszcze w stronę przyjaciela. Ten posłał mu tylko smutny uśmiech co przypomniało Kubie, że dziewczyna, która kroczy z nim ramię w ramię już za parę godzin nie będzie taka pogodna jak teraz.
-Halo Kuba.-dziewczyna stanęła przed nim i zaczęła wbijać mu palce w żebra.
-O nie za to będę musiał Cię ukarać.-powiedział śmiejąc się.
-Czekam.-odparła i szybko wsiadła do rowerka. Chłopak z rozbawieniem pokręcił głową.-Wsiadasz czy zostajesz?-zapytała z uśmiechem.
-Nigdy nie odpuściłbym sobie takiej okazji.-zaśmiał się po czym zdjął buty i wrzucił je do środka. Wypchał rowerek trochę głębiej, po czym sam wsiadł do ich środka lokomocji.
-Uważaj, bo wywalimy się na starcie.-zaśmiała się dziewczyna, kiedy chłopak stanął na skraju ‘burty’.
-A co boisz się wykąpać?-mówił ciągle się śmiejąc oraz kołysząc rowerkiem.
-Czy ja się boję?-zapytała z kpiącą miną.- Oj kochaniutki ty mnie chyba jeszcze nie znasz. Ale tak szczegółowiej to szkoda by mi było telefonu na twoim miejscu.-powiedziała z uśmiechem.
-Dlatego tu jestem kochanie. Chcę cię poznać.-powiedział poważnie patrząc prosto w jej oczy. Oczywiście twarz dziewczyny od razu oblał rumieniec, co chłopak uznał za bardzo urocze.
-Ja też chcę Cię poznać.-odpowiedziała równie poważnie. W tej chwili miała tak wielką ochotę poczuć jego usta na swoich, jednak uznała to za zbyt niebezpieczne. Dlatego szybko postanowiła zejść z tego jakże poważnego tematu.-A teraz skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy to…-przerwała widząc przeszywający ją wzrok Kuby. Postanowiła się trochę z nim podroczyć. Zdążyła już zauważyć, że z cierpliwością u niego nie najlepiej.
-To co?-zapytał podejrzliwie.
-To za 30 minut chcę być tam.-pokazała ręką na wysepkę przed nimi.-Więc możesz zacząć żwawiej poruszać tymi swoimi nóżkami-zaśmiała się
-Oho, a co w tym czasie zamierza robić księżniczka co?-zapytał patrząc z pod byka, oczywiście powstrzymując się od śmiechu.
-Zamierzam zrealizować swój plan na ten piękny dzień.
-Czyli?
-Mówiłam ci przecież, że chcę się poopalać, a skoro nie na plaży to chociaż tutaj, a po drugie chcę porobić parę zdjęć korzystając z okazji, że mamy telefony.-odpowiedziała z uśmiechem.
-Zgoda, ale pod jednym warunkiem.-odparł z wielkim bananem.



******

Ohh słodko słodko słodko, ale czy na długo??
Domyślacie się jaki to warunek??
Chcecie kolejny rozdział??
Okej może pojawić się jeszcze dziś, ale ja też mam dla was warunek :)
Chcę komentarz od osoby, która przeczyta ten rozdział!
Całuski malinowawiśnia :**


PS. PRZEPRASZAM!! (  wiecie za co :c )

wtorek, 9 grudnia 2014

15. Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

15 minut później…
-Jak tu cicho.-powiedział kiedy dotarli do miejsca, w którym przeważnie wszyscy spędzali czas.
-Podejrzanie cicho.-dodała z zaciekawieniem.
-Hahahha pewnie zamknęli się w którymś z domków i zrobili sobie maraton.-zaśmiał się, patrząc po kolei na każdy domek.
-Dobra zakładając, że twoja teoria jest prawdziwa to, który sprawdziłbyś pierwszy?-zapytała z pewnym siebie uśmiechem.
-Oczywiście, że mój i Damiana.-odpowiedział równie pewny siebie.
-Oczywiście, że mój i Damiana.-przedrzeźniała go.
-Mała.-mówiąc to starał się utrzymać poważny wyraz twarzy.
-Co duży?-zapytała.
-Lepiej mnie nie przedrzeźniaj.
-A to niby dlaczego?-zapytała z wielkim uśmiechem.
-Bo będę musiał cię ukarać.-powiedział zbliżając się do dziewczyny, tak, że ich twarze dzieliły centymetry.
-Ciekawe jak?-zapytała z zaciekawieniem.
-Na przykład tak.-powiedział po czym złożył delikatny pocałunek na jej ustach, który automatycznie odwzajemniła.
-O Boże jak słodko, normalnie zaraz się porzygam.-zaśmiał się Damian.
Para automatycznie się od siebie oderwała i spojrzała na osobę, która im przeszkodziła.
-O Damian, jak fajnie, właśnie cię szukaliśmy.-powiedziała Kornelia.
-No właśnie widziałem.-odgryzł się, a na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech.
-Ohh…spadaj.-powiedziała po czym wszyscy wybuchli śmiechem.- Dobra, a tak serio gdzie są wszyscy?-zapytała z zaciekawieniem.
-Pojechali do miasta na jakieś zakupy. Tylko ja zostałem, bo pomyślałem, że jak wrócicie i nikogo nie zastaniecie to będziecie musieli siedzieć na podwórku, a jak to uznał Kamil „może nam to zająć bardzo dużo czasu”.-odpowiedział z uśmiechem.
-Jaki ty wielkoduszny.-odpowiedzieli razem.
-Widzę, że już nawet mówicie jednym głosem.-zaśmiał się, czym i Kuba oraz Kornelia zareagowali na jego wypowiedź.
-Czyli twój plan nie wypali kochanie, dlatego realizujemy mój.-powiedziała z uśmiechem. Dopiero teraz czuła te wakacje. To właśnie tego dnia szczęście wypełniło ją cała. I wiedziała, że te jedno zdanie, jedno potwierdzenie uszczęśliwiło nie tylko ją, ale również chłopaka dla niej ważnego.
-Nigdy w życiu! Mój plan się nie zmienił, zmieniła się jedynie liczba osób, która idzie.-powiedział z dumnym uśmiechem.
-Nie odpuścisz?-zapytała poważnie.
-Nie.- odparł krótko.
-Oh no dobra idę się przebrać.-odpowiedziała udając smutną.- Wracam za trzydzieści minut.-dodała.
-Za ile?- zapytał udając zaskoczenie.
-Masz rację za godzinę.-zaśmiała się.
-Masz piętnaście minut i ani sekundy więcej, a jak nie wyrobisz się do uważaj, bo możesz mieć gości.-odparł siląc się na powagę.
-Już się boję.-odparła po czym udała się do domku. Uwielbiała się z nim droczyć i właśnie docierało do niej w stu procentach, że podjęła odpowiednią decyzję.
Kiedy Kornelia odeszła Damian oraz Kuba rozpoczęli dyskusję.
-Widzę, że w końcu wam się wszystko ułożyło.-zagadnął Damian.
-Tak i nawet nie wiesz jak się cieszę, że postanowiła dać mi jednak szansę. Dać nam szansę.-odpowiedział zadowolony.
-Ja też się cieszę, tylko pamiętaj jak cokolwiek jej zrobisz to nie ręczę za siebie.-powiedział poważnie, ale po chwili na jego ustach pojawił się uśmiech.
-Nigdy nic jej nie zrobię, ale przyjmuję do wiadomości.-zaśmiał się.
-Dobra, a teraz na poważnie. Jestem pewien, że Kornelia dziś wieczorem będzie potrzebowała towarzystwa i tak się zastanawiam co można zrobić?-z twarzy chłopaka zszedł uśmiech, a oczy powędrowały ku ziemi.
-Ale o co chodzi?-zapytał nie za bardzo rozumiejąc o co chodzi przyjacielowi.
-Jej brat tak naprawdę pojechał do Warszawy, ale prosił, aby nie psuć jej całego dnia i opóźnić tą informację jak najbardziej się da, a że zależy mi, aby te wakacje były dla niej udane w 99% zgodziłem się na to…-wytłumaczył ze smutkiem.
-Myślę, że będzie chciała pobyć sama, ale…-zawiesił na chwilę.-nie zostawię jej samej. Jeżeli nawet musiałbym siedzieć z nią niezliczoną liczbę godzin.-powiedział również ze smutkiem w głosie. W tym samym czasie Kornelia wyszła z domku co od razu rzuciło się w oczy chłopakom, którzy automatycznie przestali rozmawiać na ten temat.
-Oh…Czekałam na tych gości, ale żadnych nie było. Czyżby ktoś nie znał się na zegarku?-zapytała ze śmiechem.



*****
Mamy kolejną część.
W sumie nie podoba mi się no ale....zostawiam to waszej opinii..
Dzięki za wszystkie komentarze :))
I oczywiście proszę o więcej :)
Myślę, że niestety następny rozdział pojawi się dopiero 20.12 :cCałuski, malinowawiśnia :*

sobota, 6 grudnia 2014

14. Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

Kiedy doszli, w ciszy usiedli na skraju pomostu wpatrując się w taflę wody. Jednak Kornelia wiedziała, że to ona musi rozpocząć tą rozmowę, bo to ona zawaliła poprzednim razem.
-Chciałam cię przeprosić za moje zachowanie podczas naszej ostatniej rozmowy.-powiedziała cicho, bojąc się spojrzeć na chłopaka.  Natomiast ten od razu spojrzał się na dziewczynę z szokiem wymalowanym na twarzy.
-Przestań nie musisz mnie przepraszać, chyba każdego takie słowa by zaskoczyły, to była normalna reakcja.-powiedział, a na jego usta wkradł się mały uśmieszek. Dziewczyna dopiero teraz spojrzała się na chłopaka, a w jej głowie przewinęły się słowa przyjaciela „kto nie ryzykuje ten nie żyje”. Jednak nie wiedziała jak ma powiedzieć to co zamierzała. Kiedy chciała się już odzywać niespodziewanie ubiegł ją chłopak.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że pomiędzy nami jest wszystko okej. Nie chciałbym stracić tak super przyjaciółki jak ty.-mówi z uśmiechem.
-Ja też się cieszę.-mówi starając się przybrać formę jak najbardziej pozytywną, co jest ciężkie, ponieważ strach przed wypowiedzeniem tego jednego zdania przeszywa ją całą.
-Ej coś się stało?-zapytał patrząc się prosto w jej oczy.
-Nie nic, tylko chciałabym wrócić do rozmowy z wczoraj, bo…-mówiła coraz ciszej jakby obawiając się, że ktoś ją jeszcze usłyszy.
-Przestań.-przerwał jej.-Nie musisz do tego wracać. Ja naprawdę rozumiem, że nie jesteś jeszcze gotowa i wolisz, żeby nasza relacja pozostała czysto przyjacielska.-powiedział z delikatnym uśmiechem, jednak gdzieś w głębi siebie czuł, że to co powiedział to nie do końca prawda. Pragnął czegoś więcej odkąd ją tylko poznał, ale nie chciał naciskać. Przecież co mu ze związku kiedy tylko jedna osoba miałaby być zadowolona, a druga miałaby się w nim „dusić”.
-Ale właśnie oto chodzi, że ja też chcę spróbować czegoś więcej.-powiedziała jeszcze ciszej, obserwując twarz chłopaka. Momentalnie wkradło się na nią zaskoczenie w związku z wypowiedzianymi słowami przez dziewczynę. Kiedy pierwszy szok minął, a zdolność mówienia powróciła zapytał się.
-Naprawdę chcesz ze mną być?-mówił równe cicho, nie dowierzając w to co usłyszał przed chwilą.
-Naprawdę,-odpowiedziała momentalnie, a on tylko tyle potrzebował, żeby pochwycić ją w swoje ramiona.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę.-wyszeptał jej we włosy, ale na tyle głośno by usłyszała. Tkwili tak w swoich ramionach jeszcze jakiś czas. Żadne nie chciało wypuścić drugiej osoby ze swoich ramion. Tak naprawdę to dopiero teraz w pełni poczuli się szczęśliwi przy sobie. Kiedy w końcu oderwali się od siebie chłopak zaczął rozmowę.
-Masz jakieś plany na dalszą część dnia?-zapytał się z wielkim uśmiechem przyklejonym na twarz.
-W sumie to myślałam o całodniowym wylegiwaniu się na plaży.-zaśmiała się.
-O nie, nie. To jest zbyt nudne. Nie wytrzymam całego dnia wylegując się na plaży. Mam lepszy pomysł.-odpowiedział tajemniczo.
-Ah tak? Ciekawe jaki?-zaciekawienie wzięło górę.
-Pomyślałem, że skoro nie jesteśmy tu sami to może zrobimy…-nie zdążył dokończyć, bo ktoś wszedł mu w zdanie.
-Nie jesteśmy sami tak? Ja nie wiem jak ty, ale ja tu nikogo nie widzę.-zaczęła się z nim droczyć. Chłopak wybuchł śmiechem, a zaraz po nim także i dziewczyna.
-Dobra, a tak na poważnie to pomyślałem, że całą ekipą moglibyśmy iść na rowerki. Co ty na to księżniczko?-zapytał, ale nie usłyszał odpowiedzi. W głowie dziewczyny ciągle odtwarzało się te jedno słowo wypowiedziane przez jej chłopaka.-Korni zapytałem się ciebie o coś.-zaśmiał się machając jej ręką przed twarzą.
-Yyy przepraszam. Myślę, że to bardzo dobry pomysł.-odpowiedziała z uśmiechem.
-To co idziemy?-zapytał wystawiając rękę w stronę dziewczyny.
-Idziemy.-odpowiedziała chwytając jego dłoń.

****
Trzymajcie nowy rozdział z okazji mikołajek :)
Dzięki za wszystkie komentarze, naprawdę pomagają.
Dzięki nim wierzę, że warto jeszcze cokolwiek pisać, bo nie ukrywam zastanawiam się nad zawieszeniem tej historii.
Ale wszystko w waszych rękach :**
Całuski, malinowawiśnia :**

środa, 19 listopada 2014

13. Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

-W sumie to nie wiem co ci powiedzieć.-Damian był skrępowany. Widział, że nie może nic takiego powiedzieć, ponieważ powinna zrobić to sama dziewczyna.-Spędziliśmy cały dzień na kanapie oglądając filmy, a teraz śpi w twoim pokoju, bo myślałem, że nie wrócisz.
-Spoko ta kanapa jest całkiem wygodna.-zaśmiał się.-A jak ona zareagowała na moje nagłe zniknięcie? Wiem, że to dziwnie wyglądało i że muszę jej to wytłumaczyć, ale nie wiem czy ma to jakiś sens.-próbował dosyć dyskretnie podpytać kolegę, przecież dokładnie widział, że rozmawiali również na ten temat.
-Stary myślę, że obydwoje musicie sami pogadać, ale moim zdaniem jeżeli ci zależy to nie poddawaj się. Nie w tym momencie.- starał się przekazać to co ma namyśli bez wypowiadania za dużo słów. Chłopacy na szczęście rozumieli się bez nich więc Kuba wiedział o co chodzi. Wiedział, że z rozmowy jego przyjaciela i Korneli wyszło coś dobrego.
-Dzięki stary.-powiedział zadowolony.
-Dobra, a teraz idziemy spać, bo jest w pół do trzeciej.
-Tak jest kapitanie.-zasalutował Kuba. Po chwili obaj weszli do domku i po chwili pogrążyli się w śnie.

Rano pierwsza oczywiście wstała Kornelia. Z początku oczywiście nie wiedziała gdzie się znajduje, dopiero po chwili napłynęły wspomnienia wczorajszego dnia. Kiedy spojrzała na zegarek była godzina dziewiąta, dlatego postanowiła zrobić śniadanie dla siebie jak i dla przyjaciela. Wstała oraz powoli i po cichu zeszła do kuchni, a że była ona połączona z salonem, trochę się przestraszyła. Oczywiście postaci leżącej na kanapie. Mimo wszystko na widok chłopaka ucieszyła się i jeszcze chętniej zrobiła śniadanie. Kiedy zapach smażonej jajecznicy roznosił się coraz bardziej po domu, do kuchni wszedł Kuba.
-Cześć.-powiedział cicho, nie wiedział jak się zachować.
-O hej!-odpowiedziała szybko i z uśmiechem od ucha do ucha jednocześnie zdejmując patelnię z ognia.-Nałożysz sobie sam? Ja skoczę po Dałmiana, pora wstać.-zaśmiała się.
-Hm…w sumie śpi dopiero sześć godzin więc może dasz mu jeszcze trochę pospać?-zapytał się, a na jego usta wkradł się uśmiech.
-Nie, nie ma tak dobrze. Ile można marnować wakacji?-zaśmiała się po czym udała się na górę.
Szczerze ta chwila rozmowy z Kubą wydała się jej inna, zupełnie inna. Niby wcześniej już rozmawiali ciągle się śmiejąc, ale to nie było to samo. Tylko dziewczyna nie wiedziała dlaczego. Co prawda wiedziała do czego zmierza chłopak dlatego postanowiła zrobić cokolwiek, żeby przełożyć tą trudną rozmowę na później.
-Wstawaj zaspałeś na maturę!- krzyknęła rzucając się na łóżko. Wiedziała, że kiedy jest on zaspany uwierzy we wszystko.
-Coo?-krzyknął głośno zrywając się na równe nogi.
Kornelia oczywiście tarzała już się ze śmiechu, a kiedy Damian zorientował się o co tak naprawdę chodzi powiedział.
-Onie moja droga tak łatwo to ci tego nie odpuszczę!-i zaczął ją łaskotać. Jednak nie trwało to długo, bo z opresji wyratował ją dzwoniący telefon.
-Damian muszę odebrać! Puść mnie!-krzyczała. -Damian mieli dzwonić w wytwórni!-dopiero po usłyszeniu tych słów chłopak zszedł z dziewczyny i usiadł na skraju łóżka. Jednak kiedy to zrobił telefon przestał dzwonić, a na wyświetlaczu widniało „numer prywatny”.
-Więc jednak się zgodziłaś?-zapytał zaciekawiony.
-Tak, ale jeśli piśniesz chociaż słówko komukolwiek to przysięgam ci, że cię zabiję.-powiedziała grożąc palcem oraz próbując przybrać poważny wyraz twarzy.
-Ja miałbym powiedzieć komuś, że moja najlepsze przyjaciółka jedzie do stanów nagrać swoją pierwszą płytę?- zaśmiał się.
-Damian! Ja mówię śmiertelnie poważnie. To ma być niespodzianka.- powiedziała udając smutek, wiedząc, że chłopak odpuści.
-No dobrze już, dobrze będę grzeczny. Obiecuję.-uśmiechnął się szczerze.
-Powiedzmy, że ci wierzę, a tak poza tym to na dole czeka na ciebie śniadanie kolego.-powiedziała popychając go w stronę drzwi, kiedy znowu zadzwonił jej telefon.
-Dobra to ja idę, a ty do mnie dołączysz.
-Chciałeś powiedzieć do nas.-poprawiła go szybko i zniknęła za drzwiami balkonowymi, gdzie świeciło już przyjemne słońce.
-~Halo…tak przy telefonie…tak wszystko jest ustalone…przyjeżdżam pod koniec lipca…tak wiem…dobrze to ja się jeszcze zorientuję…tak, tak jak ustalaliśmy…dokładnie singiel ma się ukazać trzy dni po moim wylocie ze stanów…dobrze…~-rozmowa ta trwała jeszcze jakiś czas, a w międzyczasie Damian i Kuba również prowadzili swoją rozmowę.
-Myślę, że powinieneś z nią pogadać na jakimś neutralnym gruncie, gdzie nikt, ani nic nie będzie wam przeszkadzało.- powiedział biorąc kolejną porcję jajecznicy.
-No dobra tylko ja tu nie znam kompletnie żadnych miejsc.-powiedział patrząc na talerz, z którego prawie nic nie tchnął.
-Myślę, że tajemne miejsce będzie najlepsze. Przecież to ta wyznałeś jej po raz pierwszy swoje uczucia. To dlaczego masz tego nie zrobić tam po raz kolejny?-zaczął głośno myśleć.
-W sumie, może to dobry pomysł.-powiedział z zawahaniem.
-Niedobry tylko najlepszy, bo innego nie ma. A teraz jedz, bo pomyśli, że ci nie smakowało.-zaśmiał się po raz kolejny dzisiejszego dnia.
Po około pięciu minutach dołączyła do nich dziewczyna.
-Widzę, że smakowało.-zaśmiała się widząc pustą patelnie.
-I to bardzo.-powiedzieli jednocześnie, na co dziewczyna się zaśmiała.
-Z czego się śmiejesz?-zapytał Kuba.
-Z tego, że jesteście tak podobni, że moglibyście być rodzeństwem.-znowu się zaśmiała.
-Co ja z nim rodzeństwem? Nigdy w życiu!.-powiedział z udawaną powagą Damian.
-A ja z tobą również nigdy nie chciałbym być rodzeństwem.-odgryzł się drugi. Jednak po chwili cała trójka wybuchła śmiechem.
-Dobra rodzinko ja idę sprawdzić, czy są tu jeszcze jacyś ludzie i jadę do sklepu, bo przydadzą się zakupy. Chcecie coś?-zapytał kiedy miał już  na sobie woje białe conversy.
-Napiszemy ci sms’em, bo i tak zapomnisz.-zaśmiała się dziewczyna, a widząc minę chłopaka posłała mu tylko buziaczka.
Po chwili zostali sami w domku. Zapadła głucha cisza, każde bało się odezwać. Jednak kiedy już to zrobili, to obydwoje w tym samym czasie.
-Mam…-para urwała w tym samym czasie, nastała chwila ciszy, po czym odezwał się chłopak.
-Ty pierwsza.-powiedział patrząc się w jej oczy.
-Nie ty.
-Ty.
-A może jednak ty?
-Jednak ty.
-Niee Ty!
-No skoro tak bardzo nalegasz to okej.-powiedział.-chciałem zaproponować spacer w tajemne miejsce, żebyśmy mogli spokojnie porozmawiać. Bez niczyjej obecności. Tylko ty i ja.- mówił coraz ciszej i ciszej, aż w końcu jego głos przybrał ton szeptu. Jednak dziewczyna go dokładnie zrozumiała.
-Miałam taki sam plan.-odpowiedziała po chwili patrzenia w jego piękne brązowe oczy.
Kiedy ubrali już swoje buty, ruszyli w drogę do owej tajemnej plaży. Pomiędzy nimi panowała cisza, jednak nie był ona niezręczna…

****
Jest kolejny rozdział kochani...
Wiem, że długo musieliście na niego czekać, ale jest ciężko...
Na szczęście wyszedł trochę dłuższy niż poprzedni....
Nie wiem czy ktokolwiek to jeszcze czyta ;/
I nie wiem czy pisać dalej?
Dlatego jeżeli ktokolwiek przeczyta ten rozdział niech skomentuje...
Brak komentarzy będzie dla mnie prostą odpowiedzią, że mam przestać pisać...
Całusy, Malinowawiśnia :*** 

niedziela, 2 listopada 2014

12.Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

-Ummm…raczej tak. To znaczy na pewno, ale…-przerwała swoją wypowiedź i spojrzała w parującą ciecz.
-Ale co?-zapytał, przeszywając ją.
-W mojej głowie ciągle siedzą jakieś beznadziejne pytania typu: czy to jest na pewno coś ważnego? Co mam powiedzieć? Czy to się uda? Czy ma sens? Czy to nie jest kaprys? Mogłabym wymieniać jeszcze setki takich pytań.-powiedziała przybita.
-Dziewczyno nie dowiesz się puki nie spróbujesz, ale pamiętaj, że jeżeli chcesz być szczęśliwa to musisz zostawić strach w tyle. Jak to mówili kto nie ryzykuje ten nie żyje.-powiedział po czym mocno przytulił dziewczynę.
-Nawet jeżeli chciałabym zaryzykować to nie wiem co mam zrobić, przecież już wszystko zepsułam, a Kuba pojechał.-powiedziała cicho.
-Nic nie zepsułaś. Nawet nie waż się tak mówić. On pojechał, bo miał bardzo ważną sprawę, ale wraca jutro. Może nie powinnaś tego utrudniać bawiąc się w jakieś gierki tylko po prostu powiedzieć, że też chcesz spróbować? Czasami najłatwiejsze rozwiązania są najlepsze.-starał się jej pomóc. W sumie był w trochę beznadziejnej sytuacji. Nie mógł naciskać na dziewczynę, bo przecież sama musi podjąć decyzję, ale wiedział, że jej decyzja jest ważna dla jego przyjaciela.
-Myślisz, że dobrym pomysłem będzie porozmawianie z nim o tym jak wróci?-zapytała niepewnie.
-Myślę, że najlepszym.-odpowiedział.-A teraz dla całkowitego oderwania mam super pomysł.-powiedział tajemniczo.
-Jaki?-zapytała nagle ożywiona. Wiedziała, że przy Damianie nie da się nudzić. Zarazem pragnęła chwili ucieczki od rzeczywistości.
-Rozkładamy kanapę, robimy masę popcornu i przez resztę dnia oglądamy filmy.
-Jestem za.-odpowiedziała niemal natychmiast.
I tak zakończył się ich dzień. Co prawda znajomi próbowali ich wyciągnąć z domu, jednak żadnemu się to nie udało. Podczas któregoś już filmu Kornelia usnęła, jednak nie dziwiło to Damiana, ponieważ jak się okazało była północ. Kiedy chłopak postanowił wszystko pogasić, na podwórku zaświeciło się światło zwiastujące nadejście kogoś z zewnątrz. Drzwi otworzyły się, a w nich stanął Kuba trzymający whisky.
-Stary ciszej, bo Korni tu śpi.-szepnął niemal natychmiast, nie zwracając uwagi na przyjaciela.
-Uhmm…przepraszam, a teraz chodź w jakieś miejsce, w którym możemy się napić i pogadać.-powiedział machając chłopakowi butelką przed twarzą.
-Co się stało, że chcesz pić?-zapytał niemal od razu. Wiedział, że Kuba nie jest osobą, która ciągle pije, jednak robił to gdy miał problem, z którym nie umiał sobie poradzić.
-Amelia.-odpowiedział zdawkowo.
Kiedy chłopacy udali się już na balkon na piętrze, Damian postanowił dowiedzieć się co się takiego stało?
-No mów co się dzieje?-spojrzał wzrokiem nieznoszącym kłamstw. Chociaż wiedział, że przyjaciel powie mu wszystko i bez tego.
-Ona wróciła, znowu wróciła do miasta. Dzisiaj się z nią spotkałem, ale żeby w końcu to definitywnie zakończyć. W sumie to coś i tak nie istniało od dawna. To przecież ona wyjechała z dania na dzień, a teraz wróciła i to w dodatku nie sama.-powiedział po czym zaczął sączyć swojego drinka.
-Jak to nie sama? No to po co nalegała na spotkanie?-chłopak był zszokowany, nie rozumiał całej tej sytuacji.
-Osobą towarzyszącą był jej miesięczny synek.- wydusił z siebie, po czym zasłonił swoją twarz dłońmi.
-O kurwa…-powiedział zszokowany.-Stary, a może to wcale  nie jest twoje dziecko. Nie możesz się załamywać. Najpierw musisz zrobić testy, bo jak sam wiesz ona nie była święta. Jeżeli okaże się, że jest twoje to wtedy będziemy myśleć co robić.-powiedział spokojnie, co chyba przekonało Kubę.
-Właśnie dlatego jesteś moim przyjacielem. Zawsze wiesz co trzeba powiedzieć.-zaśmiał się.
-Dzięki stary za docenienie.-również na jego usta wkradł się mały uśmiech.
-Umm…a co u Korneli?-zapytał się chcąc choć na chwilę uciec od problemów i zając swoją głowę miłymi myślami.

******
Jest kolejny rozdział!
Wiem, że krótki, ale wychodzę z założenia, że lepszy taki niż żaden.
I przy okazji dzięki temu będę mogła wstawiać częściej rozdziały!
Dziękuję za wszystkie komentarze!
To na prawdę dużo znaczy!
Nie wiem czy nie nudzi was już to opowiadanie?
Ale liczę, że nie :)
Całuski malinowawiśnia :*
ps. Jeżeli będzie 5 komentarzy dodam coś w tygodniu!
Taki mały szantaż, z co mi tam :***

środa, 29 października 2014

11.Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

Kiedy się obudziła, powoli do jej głowy zaczęły powracać myśli na temat Kuby. Jednak postanowiła tego nie analizować, tylko wstać, ubrać się i zatopić w realizacji swojej niespodzianki dla brata. Poszła do swojej samotni z myślą, że będzie sama, jednak jej oczekiwania się nie spełniły. Podchodząc coraz bliżej dostrzegła postać chłopaka. Chciała się wycofać jednak, miała pecha, Kuba akurat się odwrócił w jej stronę. Dziewczyna nie wiedziała co zrobić. Chłopak zrobił pierwszy ruch. Wstał i podszedł do niej.
-Cześć.-powiedział stając przed nią, był trochę niepewny.
-Hej.-odpowiedziała z nikłym uśmiechem.
-Chyba na starcie powinienem cię przeprosić za wczoraj.-mówił z głową spuszczoną w dół.
Dziewczyna nie wiedziała co odpowiedzieć. Gdzieś w głębi duszy liczyła, że może to co jej powiedział to prawda. Jednak to nie możliwe.
-Umm…spoko, każdy kiedyś był pijany i mówił to czego nie chciał.-odpowiedziała ponuro.
-Ehh…ale jest jedna rzecz, o której mówiłem wczoraj całkowicie poważnie.-powiedział próbując nawiązać kontakt wzrokowy, co mu się szybko udało, bo dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona, czekając na kontynuację.-No bo mówiłem, że mi się podobasz i to akurat była prawda. I wiem, że może dla Ciebie jest to za szybko, albo ja dla ciebie nie jestem ważny, ale chcę, żebyś wiedziała co czuję.- powiedział dosyć szybko. Kornelia zamknęła oczy, nie wierzyła, że to dzieje się naprawdę, a zarazem nie wiedziała co odpowiedzieć. Czuła coś więcej do tego chłopaka, ale nie potrafiła tego nazwać jednoznacznie
-Ja ummm…dla mnie jest chyba za szybko. Nie chodzi o to, że nie jesteś ważny, bo jesteś, ale…-nie potrafiła dobrać odpowiednich słów. Nie była gotowa na taką rozmowę.
-Spokojnie, rozumiem cię.-odpowiedział z uśmiechem i odszedł.
Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co się działo. Chłopak powiedział to co chciała usłyszeć, a ona nie potrafiła mu odpowiedzieć, że czuje to samo. Kompletnie nie wiedziała co teraz. Próbowała się skupić na pisaniu piosenki, lecz jej to nie wychodziło. Po około dwóch godzinach bezczynnego patrzenia się w jezioro postanowiła wrócić.

W tym samym czasie Kuba opowiadał całą sytuację swojemu przyjacielowi.
-Stary co ja mam teraz zrobić?- zapytał dość smutno.
-Myślę, że danie sobie i jej trochę czasu będzie najlepszym rozwiązaniem. Wiesz metodą małych kroczków.-odpowiedział poważnie, ale po chwili obydwoje wybuchli śmiechem.
-Boże jak to chujowo brzmi.-zaśmiał się Kuba. W tym momencie zadzwonił jego telefon, którego nie odebrał.
-Czemu nie obierzesz?-pytał zaciekawiony Damian.
-To Amelia.-odpowiedział zdołowany.
-O stary.-odpowiedział z troską.
-Chyba powinienem pojechać do domu i się z nią spotkać.
-Chyba to będzie najlepsze rozwiązanie.
-Dobra, w razie czego wracam jutro.-powiedział po czym poszedł do samochodu.

Kornelia wracając zauważyła tylko oddalający się samochód chłopaka. Od razu zaczęła się obwiniać. Była tak pochłonięta rozmyśleniami, że nawet nie zauważyła Damiana.
-Cześć młoda.-powiedział z uśmiechem od ucha do ucha.
-Um..Siemka..-odpowiedziała nagle podnosząc głowę.
-Co się dzieje?-zapytał dostrzegając jej smutek w oczach.
-Po co pytasz skoro doskonale wiesz o co chodzi?-odparła dość oschle.
-Nie wiesz co zrobić z tym co powiedział Ci kuba prawda?
-A to pytanie czy stwierdzenie?
-Dobra rozumiem, że nie chcesz rozmawiać.-stwierdził i zaczął odchodzić.
Kiedy chłopak był już daleko dziewczyna pękła i go dogoniła.
-Przepraszam, ale ja już nie mogę. Odkąd poznałam Kubę nie wiem co się ze mną dzieje.-powiedziała przybita.
-Dobra chodź pogadamy.-powiedział z uśmiechem, obejmując na wysokości ramion.
-To co jak zawsze puszczamy jakieś smęty i gadamy?-zapytał z mini uśmieszkiem.
-Jak zawsze.-powtórzyła i usiadła na kanapie.-No to ogólnie wiesz co się dzisiaj działo, ale jest mi głupio, że tak postąpiłam. Po prostu nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Może najpierw powinnaś sobie sama szczerze odpowiedzieć na pytanie czy coś do niego czujesz?

***
Wiem, wiem znowu długa przerwa, ale tak to bywa...
Teraz jestem chora i co prawda idzie ciężko, ale jednak coś jest!
Dziękuję wszystkim, którzy komentują to naprawdę wiele znaczy!
I liczę na większą liczbę komentarzy :)
Pokażcie, że naprawdę czytacie :)
Jeżeli tylko chcecie jutro może pojawić się kolejna część :))
Całuski malinowawiśnia :**

wtorek, 14 października 2014

10. Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

Po chwili patrzenia się w taflę wody dziewczyna znowu się odezwała.
-Szczerze jesteś dopiero drugą osobą, której pokazałam to miejsce.-dopowiedziała cicho.
-Dlaczego?-zapytał.
-Nie wiem, ale…-zawiesiła głos, jakby nie wiedząc co powiedzieć. Miała kompletny mętlik w głowie. Kuba spojrzał się na nią wyczekując kontynuacji.
-Myślę, że musimy już wracać.-powiedziała bardzo cicho, ciągle nie patrząc na chłopaka.
-Dlaczego?-zapytał. Nie rozumiał tak szybkiej zmiany zachowania.
-Pewnie już nas szukają.- wstała dosyć energicznie i zaczęła odchodzić.
Dopiero po chwili Kuba również wstał i zaczął podążać za dziewczyną. Nie wiedział co o tym myśleć. Przez chwilę było fajnie, a później dziewczyna nagle zmieniła nastawienie. Jednak postanowił się nie odzywać.
Kornelia w swojej głowie miała mętlik. Nie chciała się tak zachować, ale coś nie pozwalało jej tam z nim siedzieć.
Drogę powrotną przebyli w milczeniu. Po dotarciu od razu zauważyła ich reszta.
-Uhuhu gdzie państwo zniknęli na tak długo?-zapytał Kamil z uśmiechem na ustach. Jednak Kornelia spiorunowała go tylko wzrokiem i poszła do swojego domku. Kuba siadł obok Damiana i zastanawiał się co ma zrobić? I dlaczego dziewczyna tak się zachowała? Pomyślał, że to może jego wina, a może wiązało się z tym coś co działo się w przeszłości.
-Stary co się dzieje? Odkąd wróciliście jesteś zamyślony. Chciałbym Ci przypomnieć, że przyjechaliśmy tu żeby się bawić.- krzyknął mu do ucha ostatnie słowa podając piwo. I tak właśnie minęła mu reszta wieczoru. Na siedzeniu i piciu piwa czasami śmiejąc się z głupich tekstów otoczenia.

***
W tym samym czasie Kornelia postanowiła wziąć szybki prysznic w celu ochłonięcia. Na chwilę udało jej się uciec od wydarzeń z poprzedniej chwili. Jednak nie na długo. Kiedy wyszła z pod prysznica postanowiła położyć się do łóżka i poczytać książkę, co w tym momencie nie należało do najłatwiejszych. Po pierwsze muzyka, która była głośna przeszkadzała w skupieniu się, a po drugie myśli co chwilę uchodziły do czego innego. W jej głowie ciągle odtwarzała się historia z poprzedniego roku, kiedy to jej najlepszy przyjaciel właśnie w tamtym miejscu oświadczył jej, że wyjeżdża. Od tamtego czasu nie była tam jeszcze z nikim innym. Myślała, że to właśnie z Kuba przełamię tą zasadę, jednak nie wyszło. Nie potrafiła usiedzieć tam bez wspomnienia dawnego przyjaciela, na którego myśl w jej oczach od razu pojawiają się łzy. Postanowiła, że lepsze będzie takie rozwiązanie niż ukazanie swojej słabości. Nigdy nie lubiła tego robić.
W jej głowie odtwarzała się również myśl, że zachowała się źle w stosunku do Kuby. Nie powinna tak gwałtownie się unosić. Postanowiła go szybko przeprosić, dlatego szybko wstała, ubrała się i wyszła. Na podwórku okazało się być dziwnie cicho, przy ognisku na pierwszy rzut oka nie zobaczyła nikogo. Jednak coś zmusiło ją, żeby podejść bliżej, a wtedy dostrzegła postać siedzącą na ziemi opierającą się o jedną z ławek.
-Kuba co ty tutaj robisz?-zapytała podejrzliwie, z małym uśmieszkiem na twarzy.
-Umm..jakby to powiedzieć chyba trochę się napiłem i nie mam siły wstać, a ty? Takie księżniczki nie powinny chodzić same.-powiedział z trudnościami.
-W sumie to przyszłam Cię przeprosić za moje zachowanie.-powiedziała ściszonym głosem.
-Przestań, nie masz za co mnie przepraszać. Każdy ma gorszy dzień.-uśmiechnął się do niej.
-Okej, jeśli tak wolisz. A teraz chodź pomogę Ci dojść do domku.-odparła po czym pomogła wstać chłopakowi. Tak jak się spodziewała jego samodzielność była ograniczona, dlatego szybko objęła go w tali i kiedy postanowiła iść poczuła odór z jego strony.
-Co jest? Dlaczego nie chcesz iść?-zapytała zaskoczona.
-Bo…bo muszę Ci najpierw coś powiedzieć…chyba się w tobie zakochałem.-powiedział patrząc się jej prosto w oczy. Dziewczyna słysząc te słowa nie za bardzo wiedziała co ma ze sobą zrobić. Z jednej strony wiedziała, że jest pijany i nie wie co mówi, ale za to z drugiej poczuła coś bardzo dziwnego w środku, coś miłego.
-Ummm…okej, a teraz chodź do tego domku. Na ten temat pogadamy jutro. Jak będziesz coś jeszcze pamiętał.-zaśmiała się dziewczyna pod nosem.
-Ej, ale ja to słyszałem i przyrzekam, że będę pamiętał.-odpowiedział śmiertelnie poważnie po czym sam zaczął się śmiać.
-Dobra już dobra, zobaczymy jutro, a teraz cicho, bo obudzisz Damiana.-powiedziała z grozą w głosie, co jeszcze bardziej go rozśmieszyło.-Uhh… nie wiem, który pokój zajmujesz.-odparła po chwili.
-Ja też nie.-zaśmiał się, tym razem o wiele ciszej.
-To dziś zostaje Ci chyba tylko ta oto piękna kanapa.-powiedziała po czym pomogła mu się położyć i przykryła kocem. Kiedy dotarła do swojego pokoju zanurzyła się w swoich myślach. Nie wiedziała co myśleć o słowach wypowiedzianych przez chłopaka. Rozum mówił, że był kompletnie pijany, a serce dawało dziwne, nieznane znaki.

******
Znowu długa przerwa, wiem i PRZEPRASZAM!
Jednak pogodzenie obowiązków ucznia, córki i wplątanie w to jeszcze życia prywatnego nie jest łatwe, bo ledwo starcza na czasu na dwie pierwsze rzeczy ;c
Na prawdę chcę dodawać rozdziały częściej, ale wtedy wchodzi zasada coś kosztem czegoś. Szczerze nie polecam mat-fiza hahah
Mam prośbę, jeżeli choć jedna osoba to przeczyta niech skomentuje :))
Mam do was jeszcze pytanie: Czy interesuje was jeszcze to opowiadanie? Czy może już nie chcecie go czytać?

poniedziałek, 29 września 2014

9. Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

W tym momencie jej źrenice się rozszerzyły. Teraz miała pewność, że to nie tylko jej głupia wyobraźnia i chęci spotkania go ponownie. To on. Stał przed nią w pełnej okazałości. Chwilę wpatrywania się w siebie ze zdziwieniem przerwał Damian.
-No was chyba sobie nie muszę przedstawiać co?-zaśmiał się po czym odszedł od dwójki. Po czasie wpatrywania się w siebie odezwał się chłopak.
-Nie spodziewałem się ciebie tutaj.-powiedział z uśmiechem.
-Szczerze? Ja się też nie spodziewałam ciebie w tym miejscu.-odpowiedziała. Po czym dodała.-A czemu nie widzisz mnie w takim miejscu?-zapytała z zaciekawieniem.
-Myślałem, że wolisz jakieś wiesz ciekawsze miejsca, w gronie swoich przyjaciółek. A jakby to powiedzieć tu są praktycznie sami chłopacy i to starsi od Ciebie.-odpowiedział lekko zawstydzony.
-Widzisz nie jestem jak każda dziewczyna. Kocham to miejsce, bo bardzo dużo skrywa i jakbyś poznał je lepiej myślę, że też byś je przynajmniej polubił. Przyjaciółki owszem mam, ale niestety nie mogły tu teraz razem z nami być, a chłopacy też są moimi przyjaciółmi. Owszem wierze w przyjaźń damsko-męską, a wiek chyba nie ma znaczenia.-odpowiada z uśmiechem.
-Masz rację jesteś inna.-uśmiechnął się. A widząc jej minę dodał.-Miałem na myśli, że nie udajesz kogoś kim nie jesteś, jak większość teraz osób.
-A co to za pogaduchy? Do zabawy, ale to już!-zaśmiał się Oskar.
-Tak jest proszę pana!-krzyknęli wesoło. Po czym udali się na „parkiet”.
Po dość szalonych dwudziestu minutach wygłupów, wszyscy zmęczeni usiedli na ławkach wkoło ogniska.
-No to co może coś pośpiewamy?-zagadał Arek.
-Ale ty zaczynasz!-szybko i z uśmiechem odpowiedziała Kornelia.
-Nie po to mamy tu dwie sławy, żeby słuchać mojego fałszu.-odpowiedział.
-Dobra dzieci koniec kłótni. Śpiewamy wszyscy razem, tylko co?-wtrącił się Kamil.
-To może coś co wszyscy znają np. „Szukając szczęścia”?-zaproponował Andrzej.
-Okej.-odpowiedzieli chórem i zaczęli śpiewać, a kiedy nadeszła pora refrenu Kornelia krzyknęła:
-A teraz solo Kuby.
-Nie, nie, nie.-zaprotestował niemalże natychmiast, ale już po chwili śpiewał refren piosenki.
Kornelia po usłyszeniu już pierwszych słów wypływających z ust chłopaka, zaczęła kojarzyć jego głos. Wiedziała, że musiała go gdzieś już słyszeć. Po wspólnym zakończeniu utworu, młodzież zaczęła rozmawiać na różne tematy. Kornelia postanowiła zerwać się niezauważona na krótki spacer, aby móc przemyśleć wydarzenia ostatnich paru godzin. Kiedy odeszła kawałek nagle przestraszył ją pewien głos.
-Czemu uciekasz?-zapytał Kuba.
-Nie uciekam, po prostu idę się przejść.-odpowiada z uśmiechem.
-Tak to teraz nazywasz?-pyta poważnie, a po chwili obydwoje wybuchają śmiechem.
-Oczywiście możesz przejść się ze mną, ale miejsce w które cię zabiorę jest tajemnicą.-odpowiedziała na  niezadane pytanie.
-Słowo harcerza.-powiedział poważnie.
Kornelia po tych krótkich chwilach spędzonych z chłopakiem miała uczucie jakby znali się już długie lata.
W czasie drogi trwali w ciszy, która nie była krępująca.
Dziewczyna zastanawiała się dlaczego akurat teraz poznała Kubę? Dlaczego wszystkie wydarzenia dzieją się tak szybko? I dlaczego to właśnie w jego towarzystwie czuję się inaczej? Jest chyba pierwszym chłopakiem, którego nie traktuje jak kumpla do poodwalania. Jest także jednym z nielicznych, którzy będą znali „tajemne miejsce”. Nidy nie przyprowadzała tutaj nikogo, ponieważ to miejsce było jej samotnią i znała je tylko jedna osoba poza nią samą. Postać ta niestety zniknęła z życia dziewczyny, jak to często bywa, że jedna ścieżka dwóch osób często się rozwidla i powstają dwie osobne. Kiedy dotarli do starego pomostu położonego na wysepce, z której widać palące się ognisko dziewczyna odezwała się.
-No to jesteśmy na miejscu.-powiedziała cicho, wyrywając się z zamyśleń.
-Miałaś rację, że to miejsce jest piękne.-odpowiedział po chwili, nawiązując do ich poprzedniej rozmowy.-Pewnie często jest tu dużo ludzi.
-Wątpię, żeby ktokolwiek znał to miejsce. Sama z przyjacielem znalazłam je przez przypadek.-powiedziała po czym w milczeniu siedli na skraju pomostu.

******
Witam kochani.
Wiem, że dawno mnie tutaj nie było, ale po prostu nie mam czasu na nic.
Tak to jest jak wybierze się mat-fiza. Niestety nie ma łatwo.
Jednak postaram się usystematyzować, bo początki zawsze są trudne.
Przepraszam i mam nadzieję, że zrozumiecie.
Pozdrawiam, malinowawiśnia :*
Czytasz=Komentuj 


czwartek, 11 września 2014

8.Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

-Stary może Cię zmienię? Wyglądasz na zmęczonego.-mówi Damian.
-Nie spoko, przecież i tak zaraz dojeżdżamy.- chociaż jest zmęczony nie chce zamiany, bo uwielbia prowadzić.
-Niech Ci będzie. Coś czuję, że te dwa tygodnie będą najlepszą częścią tych wakacji. I tyle atrakcji zaplanowanych na start.-cieszy się chłopak.
-Atrakcji? Może mi coś i nich powiesz, bo jak na razie to jadę tam zupełnie w ciemno.-mówi trochę zirytowany. Nie lubi takich momentów, że nie ma pewności co będzie robić.
-Oh…uwierz, że Ci się spodoba, a teraz skręć w prawo. Musimy zajechać do sklepu.
Po szybkich zakupach chłopacy znowu wsiedli do samochodu i ruszyli w drogę. Po pół godzinie byli na miejscu.
-No to jesteśmy w prywatnym raju.-mówi zadowolony, powoli wysiadając z samochodu.
-Taa to się jeszcze okaże.
-Nie bądź takim pesymistą. Założę się, że będzie Ci się tu bardziej podobało niż mi.- mówi z chytrym uśmiechem.
-Skąd taka pewność? Czy ty coś kombinujesz? Damian?-spojrzał się podejrzliwie na przyjaciela, ale ten mu nie odpowiedział. Zamiast tego zauważył podchodzącego chłopaka. Wyglądał na około osiemnastu lat.
-Cześć Damian cieszę się, że już jesteś. To znaczy jesteście- poprawia się szybo zauważając drugiego chłopaka.
-Siemka Kamillo kopę lat, a tak na marginesie Kuba-wskazał na przyjaciela- Kamil.
-Miło mi Cię poznać i cieszę się, że wpadłeś z Damianem.-mówi uśmiechnięty.
-Też się cieszę.-odpowiedział ze sztucznym uśmiechem. Był pewny, że nowy kolega wyczuł jego nastawienie, ale cieszył się, że nie nakłaniał go do dalszej rozmowy. Zamiast tego wdał się w nią z Damianem.
-A zapomniałbym wam powiedzieć, że nie zajmujecie jak zawsze 213 tylko 215.-dodał Kamil kiedy miał już odchodzić.
-Czy to znaczy, że Nela nie przyjeżdża?-zapytał ze smutną miną Damian.
-Spokojnie przyjeżdża tylko w 213 coś się zepsuło i naprawiać będą dopiero po weekendzie.-odpowiada po czym odchodzi.
-Co za Nela?-pyta się Kuba.
-Najlepsza dziewczyna jaką w życiu spotkałem.-odpowiada, po czym bierze swoje rzeczy i idzie w kierunku domku 215.
Kiedy już weszli, a Damian powiedział przyjacielowi, gdzie mniej więcej co się znajduje, usiedli razem w salonie.
-A tak wracając do tej całej Neli, to coś poważniejszego?-pyta z chytrym uśmieszkiem.
-Nie no co ty. To naprawdę bardzo fajna dziewczyna, ale nie dla mnie. Za to tobie na pewno przypadnie do gustu. W sumie ju…-nie zdążył dokończyć.
-Nie. Ja chcę zając się teraz moimi kontaktami z Kornelią. W sumie nie wiem dlaczego tak mi na niej zależy, ale to ona jest teraz najważniejsza.-odpowiada nagle, nawet nie wiedząc czemu tak wybuchł.
-Rozumiem.-odpowiada z uśmiechem, jakby przed chwilą w głosie przyjaciela wcale nie słyszał zdenerwowania.-Dobra, a teraz koniec smęcenia. Idziemy na ognisko. W sumie dziś już prawie wszyscy są.
-No dobra, to chodźmy.- mówi dość niepewnie. To nie jest jego towarzystwo. Nie zna nikogo poza Damianem i szczerze nie wie jak się zachować, bo od pewnego czasu zdarza mu się pogrążyć w myślach. Po chwili byli już w kręgu „znajomych” przy ognisku.
-No to poznajecie się to jest Kuba, mój przyjaciel.-powiedział Damian.
-Andrzej.
-Piotrek.
-Michał
-Mariusz.
-Arek.
-Oskar.
-Mikołaj.
-Justyna.
Kuba tylko się uśmiechnął i przysiadł obok przyjaciela na ławce. Nie wiedział o czym rozmawiać z tymi ludźmi, ale przecież zawsze są takie początki.?
-Kamil, a gdzie jest najważniejszy punkt programu?-spytał Damian z głupim uśmieszkiem.
-Niedługo powinien dotrzeć na miejsce.-odpowiada z równie głupim uśmiechem.
Kuba postanowił uciec na chwilę z tego grona ludzi i pobyć samemu. Nie wie dlaczego, ale od momentu zobaczenia Korneli miał taką potrzebę. Lubił rozmyślać co może jeszcze zrobić? I czy kiedykolwiek z tej znajomości coś wyjdzie? Dlaczego to właśnie w stosunku do niej ma takie mieszane uczucia? Przecież tyle ich różni. Czy w ich wieku opłaca bawić się w jakiekolwiek związki? Czy to ma sens? Nagle poczuł na swoim ramieniu, silną, męską dłoń.
-Kuba gdzie idziesz? Trochę się wystraszyłem jak zobaczyłem, że nie ma ciebie obok.-powiedział trochę zdyszany.
-Spokojnie idę tylko po fajki, bo zapomniałem z samochodu.-zaśmiał się chłopak.
-Um… dobra tylko wracaj zaraz.-odparł po czym wrócił do grona znajomych.
Chłopak siadł na miejsce pasażera i postanowił odpalić jednego papierosa, mimo że na co dzień nie palił.
W tym samym czasie…
Kornelia właśnie się obudziła. Miała dziwny, a może piękny sen? Śniło jej się, że na wspaniałej kolonii, na którą zresztą jedzie jest wraz ze swoim chłopakiem. Przystojnym brunetem, którego za nic nie mogła skojarzyć. Dopiero po chwili dotarło do niej kim była postać ze snu. Szybko przetarła oczy co dostrzegł Alan.
-Idealne wyczucie czasu, właśnie dojeżdżamy.-powiedział z uśmiechem.
-Taa…zauważyłam.-odpowiedziała oschle. Po czym postanowiła przeczesać włosy i poprawić makijaż.
-Jest ciemno, nie będzie nic widać, nie musisz tyle tego nakładać.-powiedział chłopak bacznie przyglądając się dziewczynie, która mu nie odpowiedziała, tylko przewróciła oczami.
Wiedziała, że gdyby się odezwała wynikła by z tego tylko kłótnia.
-No to jesteśmy na miejscu.-powiedział sam do siebie.
-W końcu.-odpowiedziała po czym wysiadła.
Odrazy wokół samochodu zebrali się wszyscy.
-Są i najważniejsi.-krzyknął Damian.
-Też się cieszę, że was widzę.-powiedziała Kornelia, która po chwili z wszystkimi się przywitała.
-No to co skoro jesteśmy już wszyscy to idziemy na prawdziwe rodzinne ognisko?-powiedział zadowolony Kamil.
-Zaniosę tylko nasze torby i do was dołączę.-odparł Alan.
-Dobra tylko spręż się.-zaśmiał się Oskar.
W tej samej chwili telefon Korneli zawibrował, co oznaczało nadejście nowej wiadomości, którą od razu odczytała „Hej, co tam u Ciebie? Dojechałaś już na miejsce?” Wykorzystując chwilę zamieszania postanowiła odpisać.
-„Cześć, jestem trochę zmęczona, ale już dojechałam. A co u Ciebie?”
-„Jestem na ognisku z przyjacielem, ale jakoś mi to nie podchodzi i siedzę przy samochodzie i palę szluga”
-Z kim tak zawzięcie piszesz?-pyta jakby znikąd pojawiający się Mikołaj.
-Z nikim takim.-odpowiada ze śmiechem.-A gdzie jest Dałmian?-pyta z uśmiechem.
-Zaraz wróci.-odpowiedział z uśmiechem. Po chwili wszyscy już żwawo dyskutowali.
***
-Stary chodź do nas. Wszyscy już są.
-Sory, ale chyba nie mam ochoty.-odpowiada przybity.
-Przestań nie możesz ciągle sam siedzieć. Jak ci się nie będzie podobało to się zwiniemy zaraz.-odpowiedział podając chłopakowi piwo.
-Dobra chodźmy jak masz mi tu siedzieć i marudzić.-zaśmiał się Kuba.
-Wiedze, że jednak nie jest z tobą tak źle.-również zaczął się śmiać.
-A kto powiedział, że ze mną jest źle?
-Chłopaki co wy tu robicie? Zamiast przy ognisku to pogaduchy sobie urządzili.-zaśmiał się Alan.-A tak w ogóle to jestem Alan, ale pewnie to wiesz.-zaśmiał się.
-Kuba,-odpowiedział dość zdziwiony.
-A…ty jesteś naszym sąsiadem prawda?-zapytał się kiedy doszli do ogniska.
-Taak.-odpowiedział szybko.
-Ludzie co wy tak zamulacie?-krzyknął wesoło Alan.-Jak wakacje to wakacje.-zaśmiał się po czym wziął Justynę i zaczął tańczyć. Kornelia oderwała się od rozmowy z Mikołajem, żeby pogadać chwilę z Damianem, ale to co zobaczyła bardzo ją zdziwiło. Po przeciwnej stronie ogniska co prawda stał jej przyjaciel, ale osoba z którą rozmawiał strasznie przypominała jej…Kubę. Co od razu zaczęła sobie tłumaczyć za niemożliwe. Jednak postanowiła się przekonać i podeszła do chłopaków.
-Siemka Dałmian.-zaśmiała się, po czym przytuliła chłopaka. Po chwili się od niego odczepiła i spojrzała na jego rozmówcę.

*****
Jest kolejna część.
Mam nadzieję, że wam się spodoba. :)
Całusy malinowawiśnia :***
czytasz? komentuj!

niedziela, 7 września 2014

7.Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

Po chwili znajdował się już przy drzwiach od strony pasażera, które otworzył jak na dżentelmena przystało. Na co dziewczyna również odpowiedziała uśmiechem. Kiedy sam wsiadł do samochodu i odpalił muzyka automatycznie wypełniła wnętrze. Chłopak równie szybko jednak wyłączył radio.
-Dlaczego wyłączyłeś?-pyta z uśmiechem.
-Myślę, że dziewczyna taka jak ty nie słucha takiego rodzaju muzyki.-odpowiada z lekkim zakłopotaniem.
-Czemu miałabym nie słuchać rapu? Przecież jestem zwykła nastolatką. Nie ograniczam się tylko do jednego gatunku muzyki.-odpowiada z uśmiechem.
-W sumie masz rację, ale…-nie zdążył dokończyć, bo w samochodzie zapanował dźwięk świadczący o połączeniu przychodzącym.
-Przepraszam, ale muszę odebrać.-mówi, a uśmiech znika z jej twarzy. Nie chciała, aby coś niszczyło ten moment, jednak siła wyższa.
-Rozumiem.-odpowiada z uśmiechem.
-Cześć…coś się stało?...ale ja dzisiaj wyjeżdżam więc nie wiem…kurde…a to nie będzie dla Ciebie problem?...uh okej…to do zobaczenia…-kończy połączenie, po czym kilka razy obraca telefon w dłoni.
-Wszystko w porządku?-pyta w końcu.
-Tak jasne.-odpowiada z bladym uśmiechem.-A w ogóle to dokąd jedziemy?-próbuje skrzętnie zmienić temat.
-Umm myślałem, że odpowiednim miejscem będzie Malinova.-odpowiedział dość niepewnie.
-Uwielbiam te miejsce. Mają tam najlepsze lody i zasłonięty ogród.-powiedziała uśmiechnięta.
-Nawet o tym nie pomyślałem.
-Spokojnie, nikt z kim spotykam się na początku nie myślał o takich drobnostkach, a później wchodziło mu to w nawyk, albo po prostu przestawaliśmy się kryć.-odpowiada szczerze nie chce, aby chłopak czuł się źle.
-To musi być trochę wkurzające, nie móc wyjść w dowolne miejsce o każdej godzinie.-mówi po chwili.
-Nie, ponieważ ten stan nie utrzymuje się długo. Kiedy poznam osobę wystarczająco to przygotowuje fanów itp. do nowej osoby w otoczeniu. I później pojawiam się normalnie. Wiesz tylko początki są dwa razy trudniejsze.-mówi z uśmiechem.
-Mówisz o tym jakby to wszystko było takie łatwe.-odpowiada z uśmiechem.
-Wiesz po pierwsze to już rutyna, a po drugie to jest łatwe jak ma się dystans do siebie i tego co o tobie piszą.
-W sumie racja, ale co jeśli nie uda się ukryć na początku i od razu wychodzi na jaw, że się z kimś nowym spotykasz?
-Wtedy mój menago bierze sprawy w swoje ręce i próbuje to trochę wyciszyć, ale przeważnie mam paparazzi na głowie przez jakiś tydzień, jak nic ciekawego się nie dzieje.
-Rozumiem. W sumie wydaje się być całkiem ciekawe. Taka różnorodność.
-Nie nazwałabym tego ciekawym, wręcz czasami uciążliwym, ale daje radę.-odpowiada z uśmiechem.
-No to jesteśmy na miejscu.-mówi parkując samochód, żeby po chwili znaleźć się przy drzwiach dziewczyny. Kiedy wysiadła oboje udali się do lokalu.
-Dzień dobry, chcielibyśmy stolik na zewnątrz.-mówi chłopak.
-Dzień dobry, zapraszam za mną.
Para usiadła przy stoliku oddalonym od wejścia, a na dodatek przysłonięty przez piękne pnące się krzewy. Po chwili podszedł do nich kelner.
-Dzień dobry, czy mógłbym już przyjąć Państwa zamówienie?-pyta grzecznie.
-Cześć, dla mnie to co zawsze, Bartuś.-mówi z uśmiechem i swoimi słodkimi oczkami.
-Ja poproszę numer 24 .-odpowiada również z uśmiechem.
Kelner zapisuje zamówienie, a korneli nagle wpada pytanie do głowy.
-A właśnie Bartek mam nadzieję, że widzimy się dzisiaj?-pyta zanim odszedł.
-No jasne smerfie.-odpowiada z uśmiechem po czym szybko odchodzi od stolika.
-Smerfie?-pyta Kuba z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Umm taa. To jedno z przezwisk jakie mam.-odpowiada dosyć zirytowana.
-W sumie pasuje do Ciebie.
-Dzięki.
-Nie ma za co, polecam się na przyszłość.- mówi po czym obydwoje wybuchają śmiechem. Po chwili kelner doniósł ich zamówienia.
-Masz to samo co ja?-mówi zdziwiony chłopak.
-Tan numer 24 to mój ulubiony i zawsze go biorę.-odpowiada z uśmiechem.
Korneli i Kuba jeszcze jakiś czas siedzieli i rozmawiali o różnych rzeczach. Oczywiście w ich rozmowie nie zabrakło śmiechu, ale także małych sprzeczek na dany temat. Jednak chłopak zawsze ustępował z myślą, że dalsza kłótnia i tak nie ma sensu. Czasami tak jest, że dwójka ludzi ma odmienne zdanie na dany temat. Bez sprzeczki nie została również kwestia zapłaty rachunku. Kuba oczywiście z góry założył, że to on zapłaci za wszystko. Jednak dziewczyna nie chciała się na to zgodzić. Oczywiście przegrała tą bitwę, ale postanowiła, że następnym razem to ona zapłaci. Chłopakowi spodobała się wizja kolejnego spotkania dlatego postanowił przystać na jej propozycję.
Kiedy byli przy za drzwiami lokalu nagle oślepił ich błysk fleszy.
-Kurde.-powiedziała wkurzona z głową spuszczoną w dół.
-Co robimy?-pyta dosyć zdenerwowany i zestresowany.
-Chyba najlepszym pomysłem będzie iście jak najszybciej do samochodu.-odpowiada, po chwili.
Kiedy wsiadają chłopak automatycznie rusza, a tłum dziennikarzy robi im ostatnie zdjęcia.
-Dokąd teraz?-pyta chłopak.
-W sumie możesz podrzucić mnie tylko na dworzec dam sobie radę.-mówi z uśmiechem. Nie chce obarczać go swoimi problemami.
-Przestań, przecież mogę zwieźć Cię na miejsce, nie będziesz tłuc się autobusami.-mówi poważnie.
-Okej, wiesz gdzie jest strzelnica?-mówi dość zakłopotana.
-AGVO? Wiem.
-Tak AGVO.-odpowiada z uśmiechem.
-Mogę wiedzieć po co tam jedziesz?-pyta po chwili.
-To moje hobby, a dziś są zawody. Co prawda miałam  nie brać udziału, ale partner mojego kolegi nie może.-odpowiada.
-Łoł dziewczyna, która lubi broń. Ciekawe ile jeszcze skrywasz?-powiedział po czym zaczął się śmiać.
-Pewnie jeszcze coś by się znalazło.-odpowiada i również zaczyna chichotać.
Po piętnastu minutach byli na miejscu.
-Dzięki, że mnie podwiozłeś.
-Nie ma sprawy.
-Do zobaczenia.-mówi z uśmiechem.
-Do zobaczenia. Mam nadzieję, że niedługo.-odpowiada z uśmiechem.
-Myślę, że jak wrócę możemy się zgadać.-odpowiada po czym wysiada.
Chłopak poczekał, aż dziewczyna wejdzie do budynku po czym odjechał i udał się do przyjaciela.
Kiedy Damian nie palił się, aby mu otworzyć wszedł sam.
-Stary żyjesz?-woła. Wszedł do salonu i zobaczył, że chłopak śpi.- A jakby inaczej.-zaczął się śmiać.
Poszedł do kuchni i wstawił wodę na kawę, po czym postanowił obudzić przyjaciela.
-Stary wstawaj! Wiem, że pakowanie się jest nudne.-śmieje się.
-Uhhh dobra już, dobra. Wstaję.-mówi po czym powoli otwiera oczy.-No mów jak było.-pyta widząc zadowolonego Kubę.
-Było super. Ona jest taka zwyczajna jak na gwiazdę, a zarazem zupełnie inna.-mówi podekscytowany.- A jej hobby nie wiem czy mnie bardziej przeraża czy zadowala.
-Czy ktoś tu się zabujał?-pyta śmiejąc się.
-Przestań.-mówi, ale w jego głowie pojawia się myśl, czy jego przyjaciel nie ma racji? Czy chciałby coś więcej niż tylko spotkania od czasu do czasu? Nie jest jeszcze stanowczo za wcześnie.
-A co to za hobby?-pyta się.
-Lubi strzelać, zawiozłem ją dziś na strzelnicę, bo bierze udział w zawodach.
-Coo?-zapytał zdziwiony.
-Dokładnie, też mnie zatkało, a teraz koniec gadania o niej. Trzeba się zbierać.-mówi z zadowoleniem.
-Powiadasz wakacje pełną parą czas start?-pyta z głupawym uśmiechem.
-Mam nadzieję, że serio będzie tak fajnie jak opowiadałeś.-mówi z pytającym wyrazem twarzy.
-Stary, przecież Ci mówiłem, że ludzie tam są najlepsi.-odpowiada z wielkim uśmiechem.
-Okej, okej. Wierzę Ci na słowo.
Damian skończył się pakować i obydwoje wyruszyli na wakacje.

***
-Wiedziałam, że wygramy.-powiedziała zadowolona.
-Jakby mogło być inaczej z taką partnerką.-odpowiada z uśmiechem.-Dobra dokąd teraz?
-Najpierw pod studio, bo muszę wziąć swoje rzeczy, później na mazury.-odpowiada ciągle zadowolona.
-Tak jest szefowo.
Po dziesięciu minutach byli pod biurem. Na szczęście miejsce koło samochodu Alana jest wolne.
-Cześć.-mówi Alan, który akurat wychodził ze studia.
-Siemka.-odpowiada Adam.
Kornelia nie odzywa się do brata, który jej nawet z początku nie zauważa.
-Korni co ty tu jeszcze robisz, przecież twój autobus pojechał dwie godziny temu?-pyta zdziwiony.
-Spokojnie Alan to moja wina, poprosiłem ją, żeby ze mną zagrała. Ale już ją odwożę na mazury.-mówi obawiając się, że chłopak wkurzy się na siostrę.
-Dobra, sam ją odwiozę, bo i tak muszę tam jechać. W którymś z domków coś się rozwaliło.-mówi po czym patrzy na siostrę. Jej mina mówi wszystko, ale nie ma wyboru. Musi z nim jechać, bo inaczej do poniedziałku się nie wyrwie.
-Cześć młoda.-mówi po czym przytula dziewczynę na pożegnanie.
-Hejka.-odpowiada.
-Cześć.
-Cześć.-mówi po czym znowu bierze torby siostry i wkłada do swojego bagażnika.
Kiedy wyjechali z parkingu Alan postanawia przerwać ciszę, która panuje w samochodzie.
-Zamierzasz całą drogę milczeć?-mówi przygnębiony.
-Może tak, może nie.-odpowiada oschle.
-Kornelia, proszę.
-Jedź, po prostu jedź i na razie do mnie nic nie mówi. Okej?-pyta dość wkurzona. Szczerze nie wie dlaczego towarzystwo brata tak szybko zmieniło jej humor. Po jakimś czasie usnęła. 

środa, 20 sierpnia 2014

6.Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

Kuba wracając do domu zastanawiał się jak to teraz będzie wyglądało. Jego przemyślenia przerwali paparazzi, którzy stali pod jego bramką. Jednak w porównaniu do ilość pod bramką Korneli to drobnostka. Zaczęli zadawać mu różne pytania, a on na nie nie odpowiadał . W sumie nie wiedział co mógłby powiedzieć, przecież tak naprawdę się nie znali. W domu nadal nikogo nie było. Postanowił wziąć laptopa i udać się do ogrodu. Wszedł na facebook’a i od razu zaprosił ją do znajomych, następnie nawet nie wiedział dlaczego, postanowił poszukać paru informacji na jej temat. W momencie kiedy słuchał jednego kawałka nagranego z jej bratem dostał nowe poinformowanie na fb i od razu do niej napisał. Nie wiedział czy powinien prosić ją o kolejne spotkanie, ale zaryzykował. Po rozmowie cieszył się jak małe dziecko. Postanowił zadzwonić po przyjaciela, który od razu zgodził się do niego przyjechać. Po piętnastu minutach siedzieli już w pokoju chłopaka z piwem w ręku.
-No to mów stary co się dzieje, bo wątpię, żebyś się cieszył tak z faktu, że nie dostałeś się na medycynę?-mówił zaciekawiony.
-Stary nie przypominaj nawet. Matka mnie zabije.-uśmiech z jego twarzy znikł, ale tylko na chwilę.- Kornelia piękne imię nie sądzisz?-zapytał podejrzanie. Jakby coś kombinował.
-Zgaduję, że tak ma na imię ta twoja piękność, przez którą mi nie odpisywałeś?-zapytał z coraz to większym uśmiechem.
-Oj stary przestań. Sytuacja wymagała pełnego poświęcenia.
-Ale mam nadzieję, że się opłacało?
-Damian myślisz, że gdyby się nie opłacało siedziałbym tu zadowolony?
-Um raczej nie. No to mów jaka ona jest?
-Inna od wszystkich.-powiedział rozmarzony.
-Stary może coś konkretniejszego? Na pewno jest piękna, ale wiesz to ma większość lasek. Trzeba wiedzieć czy warto w to inwestować?-odpowiedział widząc minę przyjaciela.
-Alkohol Ci chyba szkodzi stary.-odpowiedział zły.
-No nie obrażaj się, ale wiesz jakie mam co do tego zdanie. Pamiętasz Laurę? Nie chciałbym, żeby sytuacja się powtórzyła.
-Nie powtórzy się. Jestem po tej sytuacji ostrożniejszy, a ta dziewczyna jest zupełnie inna.-na jej wspomnienie uśmiech sam wchodził na jego twarz.
-Jasne, jasne. Jak nie poznasz lepiej to nigdy się nie przekonasz. Mam nadzieję, że naprawdę ładna?-mówił bacznie obserwując jego twarz.
-Kornelia Sherry mówi Ci to coś?
-Nie wmówisz mi, że ta laska jest od niej lepsza. Od niej takich nie ma, a w dodatku jest taka mądra, że mogłaby być brzydka.-odpowiedział rozmarzając się.
-Nie od niej nie ma lepszych, ale to właśnie ona jest dziewczyną, którą dzisiaj poznałem, a w dodatku jest moją sąsiadką.-mówił z triumfalnym uśmiechem.
-Co?-zapytał. Nie mógł uwierzyć.- No to stary jak zjebiesz coś to własnymi rękami Cię uduszę.
Przyjaciele rozmawiali jeszcze dłuższy czas o swoich planach i dziewczynach. Kuba powiedział mu także o jutrzejszym spotkaniu z dziewczyną na co Damian oczywiście nie mógł wyjść z podziwu.
Nawet nie zauważyli kiedy do domu wróciła matka Kuby. Oczywiście pierwszym pytaniem były wyniki. Wielkim zaskoczeniem dla chłopaka było to, że matka nie zdenerwowała się tylko powiedziała, że drugi kierunek także jest dobry. Znowu siedział z przyjacielem w pokoju przy kolejnym piwie, ale teraz trapiła go inna sprawa. Gdzie ma zabrać dziewczynę marzeń. Kompletnie zatracił się w swoich rozmysłach.
-Stary czy ty mnie w ogóle słuchasz?-zapytał dość zdenerwowany.
-Sory zamyśliłem się.- odpowiedział po chwili.
-Mów co masz za problem?-zapytał zaciekawiony.
-Nie wiem gdzie ją zabrać.-powiedział dość przybity.
-Oj stary myślę, że starówka nie będzie złym pomysłem. Tym bardziej, że to dopiero pierwsze spotkanie.-mówił klepiąc go po ramieniu.-Dobra, a teraz idziemy spać, bo jutro nie wstaniemy.
-Masz rację. Dobra ja idę do pokoju siory, a ty śpij tu.-powiedział po czym wziął swoje rzeczy i poszedł do łazienki. Kiedy położył się do łóżka również nie mógł zasnąć. Nie wiedział dlaczego tak bardzo zależy mu, aby jutrzejsze spotkanie wypaliło. Nie wiedział dlaczego tak bardzo spodobała mu się ta dziewczyna, przecież nigdy, aż tak się nie przejmował. Żył z zasadą nie ta to będzie inna, ale teraz jest inaczej. Tylko nadal nie wiedział dlaczego.

***

Obudził się wcześnie. Mimo że nie spał pół nocy był bardzo wypoczęty, a może raczej tak działał na niego stres. Postanowił nie budzić jeszcze przyjaciela tylko zrobić śniadanie. Jednak jego plan nie wypalił, ponieważ kiedy kończył już robienie jajecznicy zwalił szklankę, która narobiła hałasu, a przy okazji bałaganu. W momencie zbierania szkła przez Kubę do kuchni wszedł Damian.
-Stary co ty odwalasz od samego rana?-zapytał jeszcze zaspany.
-Nie marudź tylko bierz talerz i sobie nakładaj.-powiedział wkurzony na całą tą sytuację.
-Kurde za takie śniadanka codziennie mógłbym z Tobą zamieszkać normalnie.-zaśmiał się.
-Ha ha ha bardzo zabawne.-odpowiedział udając zdegustowanego, ale po chwili również zaczął się śmiać.
-Dobra na którą jesteście umówieni?-zapytał poważniejąc trochę.
-Na dziesiątą.-odpowiedział patrząc na zegarek.
-To ja się będę zbierał, żeby ci nie przeszkadzać.-uśmiechnął się dosyć dziwnie.
-Stary grabisz sobie.-powiedział po czym obydwoje wybuchli śmiechem.
Po piętnastu minutach Damiana już nie było, Kuba prasował swoją koszulę ciągle zastanawiając się czy miejsce, w które ma zabrać gwiazdę jest odpowiednie. Ale przecież proste rozwiązania są najlepsze.
***
U Korneli było zupełnie na odwrót. Przez fakt, że wieczorem długo myślała, wiedziała, że rano długo pośpi. Na szczęście włączyła budzik, dlatego wstała równo o dziewiątej. Kiedy przyzwyczaiła się do jasności panujących w pomieszczeniu udała się do kuchni, gdzie byli już Alan i Konrad.
-Cześć.-powiedziała robiąc herbatę.
-Cześć śpiochu.-odpowiedział Konrad.
-Cze…-nie zdążył dokończyć, bo rozdzwonił się jego telefon, który automatycznie odebrał.
-Jak zawsze.-fuknęła niezadowolona Kornelia biorąc herbatę i kanapkę, która leżała na talerzu. Po chwili znowu była w swoim pokoju. Wybrała ubrania i poszła do łazienki. Po pół godzinie była gotowa. Chwyciła telefon i kiedy zauważyła, że jest już 9:55 szybko zbiegła na dół.
-Gdzie Alan?-powiedziała rozglądając się.
-Pojechał jakieś dwadzieścia minut temu.-odpowiedział szybko.
-Co kurwa?-wściekła się, przecież się umawiali.
-Spokojnie ja mam Cię zawieść, a i wziął twoje torby, a tu masz zapasowe klucze do jego Forda.-mówił spokojnie, podając dziewczynie klucze.
-Super.-powiedziała sarkastycznie, a po chwili dodała.-Nie znoszę go.
-Spokojnie młoda. Chodź, bo się spóźnimy.
***
Kuba był na miejscu już dziesięć minut wcześniej. Był pewny, że brat ją przywiezie dlatego oczekiwał niebieskiego Forda Shelby, jednak na miejsce podjechał Land Rover z przyciemnianymi szybami.
***
-To powodzenia młoda.-powiedział, po czym uśmiechnął się zachęcająco do siostry, widząc jej zawahanie.
-Dzięki na pewno się przyda.-uśmiechnęła się i pociągnęła za klamkę.
***
Kiedy ją zobaczył na chwilę stracił głowę. Niby wyglądała naturalnie, ale to właśnie to na niego tak zadziałało. Nie była zwykła laską, która leci na każdego. Po chwili oprzytomniał. Podszedł do niej, jednak nie wiedział jak się zachować. Na szczęście dziewczyna zrobiła pierwszy krok i go przytuliła.
-Cześć.-powiedziała oddalając się od niego. Na jej twarzy widniał uśmiech.
-Cześć.-odpowiedział.-Ślicznie wyglądasz.-dopowiedział po chwili, na co dziewczyna się tylko jeszcze szczerzej uśmiechnęła.

***
Cześć kochani.
Mamy kolejny rozdział :)
Niestety myślę, że następny dodam dopiero 1 września z powodu wyjazdu na kolonię. Dlatego obecny jest dłuższy.
Pamiętaj o zasadzie: Czytasz=Komentujesz
To naprawdę pomaga :)
Całusy malinowawiśnia :**

niedziela, 17 sierpnia 2014

5.Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

-„Przecież Ci mówiłem, że bycie twoim chłopakiem to czysta przyjemność J
-„Śmiejcie się śmiejcie xd”
-„A kto jeszcze się śmieje?”
-„Moi bracia”
-„Widzisz lepiej to brać na żarty J A co robisz jutro?”
-„Um jutro popołudniu jadę do cioci J
-„A wcześniej?”
-„Nic ciekawego muszę się spakować itp.”
-„A może znajdziesz czas na spotkanie się ze mną?”
-„W sumie czemu nie J
-„To może wpadnę po Ciebie o 10?”
-„Myślę, że to może się nie udać :/”
-„Czemu?”
-„Bo przez moją bramkę nie da się przejść ;c”
-„Faktycznie zapomniałem.”
-„Może w tam gdzie rozstaliśmy się dzisiaj?”
-„Ok. To o 10 w lasku hahah”
-„Jak to zabrzmiało hahahhaha.”
-Kornelia chodź na dół.-krzyknął Alan.
-Już idę.-odkrzyknęła dosyć nieszczęśliwa. Nie chciała jeszcze kończyć rozmowy z chłopakiem.
-„Muszę lecieć.”
-„Tak szybko?”
-„Wiesz muszę się spakować teraz jak mam z Tobą się jutro spotkać i brat mnie woła.:)”
-„Okok rozumiem. To do  zobaczenia. Dobranoc. J
-„Dobranoc J
Kornelia zamknęła laptopa i zeszła na dół. W kuchni zastała tylko Konrada.
-Widziałeś Alana? Wołał mnie przed chwilą.
-Chyba jest przed domem.
-Dzięki.-Dziewczyna skierowała się na podwórko jednocześnie myśląc czy powiedzieć bratu o spotkaniu z nowo poznanym kolegą. W sumie nie wiedziała czemu tak szybko się zgodziła. Nigdy przy nikim tak odważnie się nie zachowywała. Z rozmyśleni wyrwał ją głos Alana.
-A co Ty taka zamyślona?-zapytał z chytrym uśmiechem.
-Co? Nic, tylko zastanawiam się co zabrać ze sobą do cioci.-skłamała, bo nie wiedziała jak powiedzieć, że umówiła się na randkę z nowopoznanym chłopakiem. Tylko czy on też traktował to jako randkę? Może to zwykłe spotkanie? Jej rozmyślania znowu przerwał brat.
-Dobra, dobra ja wiem swoje.-postanowił się z nią podroczyć.
-Umm dobra nie chce mi się z Tobą kłócić. To wszystko czy wołałeś mnie jednak w jakimś celu? Bo muszę się pakować.-powiedziała lekko wkurzona. Nie lubiła jak ktoś się z nią droczy w ten sposób.
-Myślałem, że posiedzisz trochę ze starym bratem, przecież spakować możesz się rano.-udał staruszka.
-No w sumie jesteś moim najstarszym bratem.-zaśmiała się.- Ale spakować nie mogę się rano, bo mam już plany. Więc staruszku jak chcesz pogadać to zapraszam do mojego pokoju.-powiedziała ręką wskazując dom.-Oczywiście jeśli zdążysz dojść zanim się spakuję i pójdę spać.-zaśmiała się.
-Ugh przecież nie jestem jeszcze taki stary.-odpowiedział uśmiechem.
-No nie wiem, nie wiem.
-Dobra to ja zrobię kolację i przyniosę Ci do pokoju, a ty leć się już pakować. Jakieś specjalne zamówienia?-zapytał kiedy weszli już do domu.
-Nie. Co zrobisz to będzie.- odpowiedziała uśmiechem.
-Okej.
-Alan?
-Hmm?
-Jesteś kochany.-powiedziała po czym przytuliła go.
-Wiem.-Dziewczyna wybuchła śmiechem.
-To czekam na górze.-powiedziała po czym poszła do pokoju. Jednak nawet nie pomyślała o pakowaniu się. Jej głowę zajęły wydarzenia z dzisiejszego dnia. Czy dobrze robi umawiając się z Kubą? Dlaczego w jego towarzystwie wszystko wychodzi tak spontanicznie, a rozmowa się klei jakby znali się już kupę lat? Czy chciałaby coś więcej? Czy może mu zaufać? Przecież tak naprawdę nie była jeszcze z żadnym chłopakiem. Co prawda miała kolegów, przyjaciół, ale nic więcej. Jej rozmyślenia przerwał Alan wchodzący z kolacją.
-A co to za obijanie się?-zapytał widząc, że dziewczyna nawet nie wyjęła torby.- Ja już kanapki zrobiłem, ale nie wiem czy na nie zasłużyłaś.-uśmiechnął się chytrze.
-Umm nie gadaj tyle.-powiedziała w międzyczasie biorąc kanapkę.
-A tak serio co się dzieje młoda? Od paru godzin jesteś ciągle zamyślona.-zapytał siadając obok i patrząc uważnie na dziewczynę. Kornelia nie wiedziała czy powinna mówić. Bała się. W sumie przecież nic jeszcze takiego się  nie stało. Umówiła się tylko na spotkanie z nowopoznanym kolegą.
-Nic się nie dzieje.-odpowiedziała szybko, a w jej głowie panował mały huragan.
-Korni proszę.-spojrzał jej prosto w oczy.
-Chodzi o tego chłopaka.-przełamała się. Wiedziała, że musi z kimś o tym porozmawiać, a jej przyjaciółka jest teraz daleko.
-Coś z nim nie tak?-zapytał od razu. Bardzo troszczył się o siostrę.
-Nie wszystko w porządku. To ja nie wiem czy warto się w to ładować.-odpowiedziała dosyć ponuro. Zawsze była szarą myszką, która poza swoim towarzystwem nie łapała łatwo znajomości.
 -Pamiętasz co mówił kiedyś tata? Dopóki nie poznasz danej osoby nie dowiesz się jaka jest. Nie zawsze da się podjąć najlepszą decyzję, ale zawsze można spróbować zaryzykować. Jeżeli skreślisz go na starcie nigdy nie dowiesz się co pisał dla was los.-mówił spokojnie. Znał swoją siostrę i wiedział, że strach przed popełnieniem błędu ją strasznie ogranicza.
-Czemu ty zawsze masz rację?-zapytała przytulając się.
-Nie zawsze. A teraz może zawołamy Konrada i obejrzymy jakiś film?- zapytał widząc poprawę nastroju dziewczyny.
-Z chęcią, ale ja muszę się w końcu spakować.-odpowiedziała prawie natychmiast przypominając sobie o tym, że jutro nie będzie miała na to czasu.
-Przestań spakujesz się rano.
-Nie mogę rano. Nie będę miała czasu.
-A co takiego ciekawego będziesz robiła?-spytał patrząc się przenikliwie.
-Umówiła się z Kubą.-odpowiedziała cicho patrząc na swoje paznokcie, które nagle zrobiły się bardzo interesujące.
-Uhuhuhuh.
-Ej. Zamiast się ze mnie nabijać mógłbyś mi teraz pomóc.-powiedziała udając oburzenie. Wstał natychmiast.
-W czym mogę pomóc królowo?-powiedział po czym wykonał delikatny ukłon. Po czym obydwoje wybuchli śmiechem.
-Przyniesiesz mi torby?-zapytała po chwili, a sama zaczęła wybierać ubrania, kosmetyki itp. Po chwili wrócił z dwoma torbami i spojrzał na łóżko, na którym było już pełno rzeczy.
-Chcesz to wszystko zmieścić?-zapytał z przerażeniem.
-Jeszcze chyba nie znasz moich możliwości, braciszku.-powiedziała uśmiechając się podstępnie.
-Nie wiem jak ty tego dokonałaś, że wszystko się zmieściło.-zrobił zdziwioną minę.
-Mówiłam, że nie znasz moich możliwości.-powiedziała śmiejąc się.-Właśnie Alan, bo wiesz ja jestem jutro umówiona z Kubą na dziesiątą więc czy mógłbyś mnie podwieźć do lasku?-mówiła dość skrępowana.
-Do lasku?-był zdziwiony.
-Do nas raczej nie da się przyjść nie?-odpowiedziała, a przed jej oczami stanął tłum paparazzi.
-Okej rozumiem. O 10 do lasku.
-A i jeszcze jedno. Ty będziesz jechał na miasto prawda?
-Tak.
-To weźmiesz moje torby do bagażnika, a ja po nie wpadnę do Ciebie.
-Kurde ja będę cały dzień w studio.-odpowiedział po chwili namysłu.-Ale może dam ci zapasowe klucze i sama weźmiesz torby?-dodał.
-Okej. Jesteś kochany.-powiedziała mocno go przytulając.
-Dobranoc mała.
-Dobranoc staruszku.
Chłopak wyszedł z jej pokoju, a ona udała się do łazienki. Po wykonaniu czynności położyła się na łóżku. Sen nie nadchodził. W jej głowie przewijało się tysiąc myśli.

****
Czytasz=komentuj
całusy malinowawiśnia :**

4.Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

Nie odpowiedziała mu. Wysiadła z samochodu i od razu skierowała się do swojego pokoju, który był na piętrze. Nie przypominał sypialni nastolatki. Był stonowany. Panował w nim szary i biały. Tylko jeden jedyny napis wyróżniał się od reszty. Miał najważniejszy przekaz, którym dziewczyna się kierowała. Był to cytat „Don't worry be happy!”. Spojrzała na niego, a uśmiech automatycznie wkradł się na jej buzię, dzięki wracającym wspomnieniom. Nie zauważyła nawet kiedy do jej pokoju wszedł Alan. Przytulił ją od tyłu.
-Przepraszam siostrzyczko. Przepraszam za wszystko. Wiem, że to ja nawaliłem. Nie miałem czasu na rodzinę, ale ja tak nie potrafię. Za bardzo Cię kocham. Kocham Ciebie, Konrada tak mocno. Nic nie jest i nie będzie ważniejsze od was. Proszę wybacz mi.- z każdym kolejnym słowem głos załamywał mu się coraz bardziej, a łzy leciały szybciej i obficiej. Kornelia również nie wytrzymała, zaczęła płakać. Odwróciła się w jego stronę i wtuliła w jego ramiona. Tak dawno nie czuła jego zapachu.
-Kocham Cię braciszku.- powiedziała po czym oddaliła się od niego. Po czym usiedli na łóżku z herbatami w ręku.
-Więc jakie plany na wakacje mała?- zaczął rozmowę. W głębi duszy cieszył się jak dziecko, że tak się to potoczyło.
-Hmm.. Jutro mam jechać do cioci i myślałam, że Ciebie odwiedzę. –powiedziała uśmiechając się.
-To nie będziesz miała daleko.-powiedział uśmiechając się.
-Nie no faktycznie do LA wcale nie mam daleko.- powiedziała patrząc na niego jak na debila.
-A kto mówił, że ja się stąd ruszam?-zapytał zabawnie poruszając brwiami.
-Co? A koncerty? Płyta? Zespół?- wyliczała co zostawił w stanach.
-A czy ja Ci dziś nie mówiłem, że rodzina jest ważniejsza od tego wszystkiego? A poza tym chłopakom też się przyda trochę wolnego.- powiedział spokojnie. Wiedział, że musi zwolnić. Ojciec zawsze powtarzał, że rodzina jest najważniejsza. Nic nie da tyle szczęścia, radości ani wspomnień co czas spędzony z najważniejszymi osobami.
-Kocham Cię braciszku.-powiedziała po czym się w niego wtuliła.
-Uhuhu gdzie jest Kornelia? I co z nią zrobiłaś?- spojrzał się podejrzliwie na dziewczynę.
-Zamknęłam w piwnicy.- Po usłyszeniu tych słów obydwoje wybuchli śmiechem. Wszystko powoli wracało do normy.
-A tak wracając to co to był za chłopak?-zapytał.
-Jaki znowu chłopak?- nie bardzo wiedziała o co chodzi bratu.
-No nie udawaj. Mów. Przecież nic mu nie zrobię. Jesteście już duzi.- uśmiechnął się.
-Aaaa. Chodzi Ci o Kubę?- na wspomnienie tej sytuacji wybuchła śmiechem. –To trochę zabawna historia.- Wytłumaczyła szybko widząc zdezorientowaną minę brata.- Bo jesteśmy sąsiadami od sześciu lat, a dopiero dziś go poznałam.
-Serio? Hahahah. Ale musze Ci coś powiedzieć.- uśmiechnął się do dziewczyny, a ta pytająco się na niego spojrzała. – Ładnie razem wyglądacie.
-Ha-ha-ha bardzo zabawne.- Wzięła poduszkę i walnęła brata. On nie pozostawał jej dłużny i w taki sposób powstała wojna na poduszki. Trwało to dosyć długo, aż w końcu do pokoju Korneli wpadł jej drugi brat- Konrad.
-A co tu się dzieje? Nawet nie słyszycie jak się was woła.- powiedział po czym również zaczął się śmiać.
-Może się do nas dołączysz? Bo Alan sam nie daje rady.
-Stary pomóż mi. To jest potwór.- wskazał na Kornelię.
-Niestety, ale ja się w wasze porachunki nie wtrącam.- powiedział po czym udał się do drzwi.- A siostra zapomniałbym. Mogłaś mi powiedzieć, że spotykasz się z naszym sąsiadem. A nie z telewizji się dowiaduję.- zaśmiał się widząc jej minę i opuścił pokój czym prędzej.
W jej głowie przewijało się tysiąc myśli. Co powinna zrobić? Jak się zachować? Na żadne pytanie nie mogła znaleźć odpowiedzi. Alan widząc co się dzieje przytulił ją.
-Wszystko będzie dobrze mała. Załatwię to.- pocałował ją w czoło po czym wyszedł.
Dziewczyna postanowiła wejść na facebook’ a. Miała zaproszenie oczywiście od Kuby. Zauważając, że jest dostępny chciała napisać pierwsza jednak nie zdążyła.
-„Hej. Co tam? „
-„Cześć. Spoko. Chciałam Cię przeprosić za ten cały „cyrk” w Tv.”

****
Tak właśnie dziś pojawią się wszystkie części, które mogliście przeczytać już na moim drugim blogu :)
Całusy malinowawiśnia:*
Czytasz=komentuj :)

sobota, 16 sierpnia 2014

3.Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

-Serio.-powiedziała oddając uśmiech.- A mieszkam pod…-nie zdążyła dokończyć, bo przerwał jej jeden z paparazzi, który stał kilka domów dalej.
-Patrzcie Kornelia Sherry tam stoi.-krzyknął, a wszyscy się odwrócili by po chwili ruszyć w ich stronę.
Dziewczyna spojrzała zdenerwowana na chłopaka.
-Przepraszam, ale chyba muszę uciekać. Cześć.-powiedziała po czym ruszyła w ucieczkę przed ludźmi z aparatami. Kuba na początku nie rozumiał o co chodzi. Jednak po chwili dotarło do niego kim naprawdę jest skromna dziewczyna, z którą przed chwilą rozmawiał. Postanowił znowu tego dnia ją dogonić.
-Buuu.-przestraszył ją i zaczął biec przodem do niej.
-Co Ty tu robisz?-spytała przestraszona, a zarazem rozbawiona.
-Wiesz tak postanowiłem sobie pobiegać.-zaśmiał się.- A tak serio to postanowiłem Ci potowarzyszyć.
-To fajnie. Tylko jutro się nie zdziw jak zostaniesz mianowany na mojego nowego chłopaka.
-Bycie chłopakiem Korneli Sherry hmmm… kusząca propozycja.-obydwoje wybuchli śmiechem. Dziewczyna nie rozumiała czemu w jego towarzystwie zachowywała się tak…odważnie? Zawsze była szarą myszką, a przy nim się to zmieniło.
-Chyba jesteśmy już bezpieczni.-powiedziała kiedy za sobą nie zauważyła fotoreporterów.
-Szkoda, bo fajnie się biegało. Chociaż boje się jutrzejszych zakwasów, a Ty?-powiedział stając. Jednocześnie ukazując szereg białych zębów.
-Zakwasy? A co to takiego? Znając życie pójdę jeszcze na rower.-powiedziała uśmiechając się.
-Skąd w tobie tyle energii?-powiedział zdziwiony.
-Wiesz codzienne ćwiczenia, żeby być przygotowanym na takie momenty jak dziś.-powiedziała śmiejąc się.-A tak na poważnie to chciałabym Cię przeprosić za to wszystko. -powiedziała już bardziej opanowana. Może nawet przybita?
-Przestań to było zabawne. Serio!- powiedział zadowolony. –Nie przejmuj się.-dodał patrząc jej w oczy. I znowu utknęli w swoim spojrzeniu, a jak wiadomo historia lubi się powtarzać.
-Uhg muszę odebrać.-spojrzała na niego przepraszająco.
-Spoko.-uśmiechnął się, a po chwili oddali się, żeby dziewczyna mogła spokojnie porozmawiać.
-„Cześć co chcesz?”-spytała wzburzona.
-„Gdzie jesteś? Martwię się. Powinnaś być już w domu.”
-„Skąd wiesz, że powinnam być już w domu przecież jesteś setki kilometrów stąd?”
-„Uhg Kornelia nie musisz znowu tego utrudniać. Chciałem Ci zrobić niespodziankę”-powiedział czując, że zaraz może przesadzić.
-„Ja utrudniam ok. Zapomniałam to wszystko moja wina.”
-„Proszę porozmawiajmy na spokojnie w domu”
-„Spoko tylko tymczasowo nawet nie mam jak do niego wejść”
-„Przyjadę po Ciebie tylko powiedz gdzie?”
-„Lasek”-powiedziała po czym się rozłączyła. Było jej głupio, bo wiedziała, że wystawi Kubę. Ale nie było innego wyjścia. Nie da rady przedostać się do domu innym sposobem.
-Wszystko w porządku?-zapytał widząc, że skończyła rozmawiać.
-Ugh powiedzmy, że tak tylko…-zrobiła przerwę.-zaraz tu będzie mój brat i wiesz będę musiała z nim jechać.
-Rozumiem.-powiedział uśmiechając się. –Może jeszcze się kiedyś spotkamy?
-Mówisz jakbym gdzieś wyjeżdżała i mielibyśmy się już nigdy więcej nie spotkać.-powiedziała śmiejąc się.
-Hahhaha no w sumie tak to zabrzmiało.
-Może umówimy się na facebook’u, albo coś?-powiedziała zadowolona.
-Okej. Znajdę Cię.-uśmiechnął się. W tym momencie zauważył samochód. Był to piękny nowy Ford Shelby gt500.
-To do usłyszenia.-powiedziała po czym go przytuliła. Chłopak nie spodziewał się tego.
-Do zobaczenia.-powiedział kiedy dziewczyna już odeszła.
Dziewczyna wsiadła do samochodu i od razu tego żałowała. Kochała swojego brata, ale od jakiegoś czasu nie potrafili się dogadać. Mieli różnie poglądy na dane sprawy. On nie chciał, żeby zostawała w Polsce, żeby marnowała swój talent. Ona nie chciała tego całego zamieszania medialnego. Chciała być zwykłą nastolatką, ale jak widać nie daje rady.
-Kto ty był?-zapytał od razu.
-Cześć braciszku. Też miło mi cię widzieć.-powiedziała ze sztucznym uśmiechem.
-Kornelia proszę Cię.-powiedział przybity.
-O co ci znowu chodzi? To ty masz jakiś problem.
-Czy choć raz nie może być tak jak kiedyś?
-Jak widać nie może. Jak to było? To co było już nie wróci?
-Tam w stanach zrozumiałem to wszystko. Rozumiem, że nie chcesz być tam ze mną, ale może możemy mieć chociaż normalny kontakt?-zapytał z nadzieją.



****
Postanowiłam dodać jeszcze dwie części tak dla zachęty :)
Pamiętaj o zasadzie: Czytasz=Komentujesz :)
Całusy malinowawiśnia :*

2.Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

Ten dzień już od samego rana uznał za najgorszy. Najpierw zepsuł mu się samochód, później dowiedział się, że nie dostał się na wymarzony kierunek studii czyli medycynę. A na domiar złego musiał wracać okejką do domu, bo nie miał kto go podrzucić. Wsiadł do pojazdu płacąc należną kwotę i zanim zdążył  rozejrzeć się za miejscem dostał sms'a, którego automatycznie odczytał. Dopiero po tym zauważył jedno wole miejsce na przedostatnich siedzeniach. Nie obchodziło go kto będzie siedział obok. Zupełnie nie miał nastroju na przejmowanie się takimi głupotami. Jednak kiedy miał już siadać zauważył dziewczynę, o której wiedział już parę rzeczy, a mimo to nie znali się. Uśmiechnął się do niej przyjaźnie co ona automatycznie odwzajemniła i odwróciła głowę w stronę szyby. Speszyła się jak mała dziewczynka. Włożyła słuchawki do uszu puszczając swoją ulubioną piosenkę, nim się zorientowała ruszyli. Chłopak pisał sms'y, a jeden był treści „Stary, pamiętasz tą dziewczynę, o której Ci opowiadałem? Tą co trudną ją spotkać i wgl. Jadę z nią właśnie okejką tylko za bardzo nie mam jak do niej zagadać, bo ma słuchawki. Boże kto wymyślił to zło? Ps. Może to jednak nie jest mój najgorszy dzień? :)” , po chwili dostał odpowiedź „ Na co jeszcze czekasz zrób coś, a może akurat wyjdzie z tego jakaś fajna znajomość?”. Chłopak zastanawiał się przez chwilę co ma zrobić i wpadł na idealny pomysł, na zaczepkę. Chwycił za słuchawkę dziewczyny i wsadził sobie do ucha. Ona odwróciła głowę w jego kierunki i pytająco spojrzała na jego twarz, jednak nic sobie z tego nie robił i słuchał dalej piosenki, która leciała. Kiedy utwór się skończył chłopak nadal nie wyciągał słuchawki wystawił tylko rękę w stronę dziewczyny i powiedział.
-Kuba.-uśmiechnął się do niej ukazując szereg białych zębów. Ona patrzyła na niego nadal zaskoczona, po chwili jednak podała mu dłoń i powiedziała również się uśmiechając.
-Kornelia.
Utknęli w swoim spojrzeniu. Nie chcieli tego przerywać. Jak dla jednej tak i dla drugiej strony ta chwila była taka…inna? Cudowna? Jednak jak wiadomo to co dobre nie może trwać wiecznie. Tą chwilę przerwał im dzwoniący telefon dziewczyny. Odruchowo spojrzeli na ekran. Kornelia zauważają napis ”Alanek :*” automatycznie odebrała. On natomiast zaczął analizę. „No tak, przecież 
to nie możliwe, żeby taka dziewczyna nie miała chłopaka. Jaki ja jestem głupi.” Nie zauważył nawet kiedy dziewczyna skończyła rozmawiać. Dalszą drogę przebył wpatrując się w fotel przed sobą. Dziewczyna chciała z nim jeszcze porozmawiać, ale widząc jego nieobecny wzrok odpuściła. W sumie nawet nie wiedziała o czym ma z nim rozmawiać.
Kiedy dotarli do miejsca, w którym obydwoje wysiedli nadal nie rozmawiali. Dziewczyna ruszyła w swoim kierunku widząc jak chłopak od dłuższej chwili nie rusza się z miejsca. Kuba analizował co zrobić. Chciał podejść, ale nie wiedział czy powinien. Olał ją w okejce więc czemu ona miała by go nie olać teraz? Postanowił jednak zaryzykować i ją dogonić.
-Może odprowadzę Cię do domu?-powiedział uśmiechając się.
-Hmm…Jak chcesz to możesz.-nie była pewna, ale jednak się zgodziła.
Mimo wcześniejszej obawy dziewczyna była zadowolona. Rozmowa się im kleiła, a brzuchy bolały od śmiechu. Kto by pomyślał, że tak szybko się polubią? A najgorszy dzień zamieni się w najlepszy? Nie zauważyli nawet na kiedy dotarli na ul Miętową. Jak się później okazało obydwoje na niej mieszkają. Chłopak był w trakcie opowiadania jakiejś anegdoty z imprezy gdy dziewczyna się zatrzymała. Spojrzała na niego dosyć zdenerwowana. Nie wiedział co się stało.
-Kurde. Chyba to koniec naszej wspólnej wycieczki.-wysedziła przez zęby. Nie była zła na niego. Wręcz przeciwnie.
-Przecież to ja miałem odprowadzić Cię do domu, a nie Ty mnie.- zaśmiał się.
-Mieszkasz tutaj?-zapytała zdziwiona. Wskazując na piękny, duży dom.
-Tak, a co?-zapytał dociekliwie widząc jej minę.
-Nie nic, a długo?
-Jakieś sześć lat.- Dziewczyna wybuchła śmiechem co zupełnie go zdziwiło.- Co Cię tak bawi?
-Bawi mnie fakt, że jesteśmy sąsiadami od sześciu lat, a dopiero teraz się poznajemy.-powiedziała nadal się uśmiechając.
-Serio? W którym domu mieszkasz?
*****
Tak się zastanawiam czy dodać dzisiaj wszystkie części, które posiadam czy nie?
Jeżeli ktokolwiek przeczyta moja marne wypociny, proszę o komentowanie!
To naprawdę pomaga :)))
Całusy malinowawiśnia :**

1.Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

Każdego dnia. Każdej godziny. Każdej minuty, a nawet każdej sekundy coś się zmienia. Jednak nikt nigdy dokładnie nie wiem co to będzie. Tak było w przypadku dwójki młodych ludzi. Wczoraj kiedy zasypiali nie myśleli nawet, że już jutro będą ze sobą rozmawiać.
Ona młoda szesnastoletnia dziewczyna, kończąca właśnie gimnazjum. Nidy nie uznawała siebie za ładną, a nawet przeciętną. Miała „swój świat”, w którym znajdowało się miejsce dla jej przyjaciół i rodziny. Nie często wychodziła do ludzi. W jej życiu nigdy nie było chłopaka. Zawsze uważała, że nikt nie zwróci uwagi na takie coś jak ona. Nigdy także nie wywyższała się z powodu rodziny.
Za to on dziewiętnastoletni chłopak, który wybierał się właśnie na studia, był jej zupełnym przeciwieństwem. Przystojny, wysoki i dobrze zbudowany brunet. Zawsze obracał się w rozmaitym towarzystwie. Dziewczyn co prawda nie zmieniał jak rękawiczek, ale jednak miał ich już parę.
Pewnego dnia spotkali się...ale już nie po raz pierwszy. Byli z jednej miejscowości, która nie należała do największych.


******
Witajcie,
Niestety jestem zmuszona zakładać bloga od nowa ;/
Mam nadzieję, że niczym was to nie zniechęci.
Myślę, że nowym czytelnikom opowiadanie również przypadnie do gustu :)
Całuski kochani :***
Malinowawiśnia :)