poniedziałek, 29 września 2014

9. Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

W tym momencie jej źrenice się rozszerzyły. Teraz miała pewność, że to nie tylko jej głupia wyobraźnia i chęci spotkania go ponownie. To on. Stał przed nią w pełnej okazałości. Chwilę wpatrywania się w siebie ze zdziwieniem przerwał Damian.
-No was chyba sobie nie muszę przedstawiać co?-zaśmiał się po czym odszedł od dwójki. Po czasie wpatrywania się w siebie odezwał się chłopak.
-Nie spodziewałem się ciebie tutaj.-powiedział z uśmiechem.
-Szczerze? Ja się też nie spodziewałam ciebie w tym miejscu.-odpowiedziała. Po czym dodała.-A czemu nie widzisz mnie w takim miejscu?-zapytała z zaciekawieniem.
-Myślałem, że wolisz jakieś wiesz ciekawsze miejsca, w gronie swoich przyjaciółek. A jakby to powiedzieć tu są praktycznie sami chłopacy i to starsi od Ciebie.-odpowiedział lekko zawstydzony.
-Widzisz nie jestem jak każda dziewczyna. Kocham to miejsce, bo bardzo dużo skrywa i jakbyś poznał je lepiej myślę, że też byś je przynajmniej polubił. Przyjaciółki owszem mam, ale niestety nie mogły tu teraz razem z nami być, a chłopacy też są moimi przyjaciółmi. Owszem wierze w przyjaźń damsko-męską, a wiek chyba nie ma znaczenia.-odpowiada z uśmiechem.
-Masz rację jesteś inna.-uśmiechnął się. A widząc jej minę dodał.-Miałem na myśli, że nie udajesz kogoś kim nie jesteś, jak większość teraz osób.
-A co to za pogaduchy? Do zabawy, ale to już!-zaśmiał się Oskar.
-Tak jest proszę pana!-krzyknęli wesoło. Po czym udali się na „parkiet”.
Po dość szalonych dwudziestu minutach wygłupów, wszyscy zmęczeni usiedli na ławkach wkoło ogniska.
-No to co może coś pośpiewamy?-zagadał Arek.
-Ale ty zaczynasz!-szybko i z uśmiechem odpowiedziała Kornelia.
-Nie po to mamy tu dwie sławy, żeby słuchać mojego fałszu.-odpowiedział.
-Dobra dzieci koniec kłótni. Śpiewamy wszyscy razem, tylko co?-wtrącił się Kamil.
-To może coś co wszyscy znają np. „Szukając szczęścia”?-zaproponował Andrzej.
-Okej.-odpowiedzieli chórem i zaczęli śpiewać, a kiedy nadeszła pora refrenu Kornelia krzyknęła:
-A teraz solo Kuby.
-Nie, nie, nie.-zaprotestował niemalże natychmiast, ale już po chwili śpiewał refren piosenki.
Kornelia po usłyszeniu już pierwszych słów wypływających z ust chłopaka, zaczęła kojarzyć jego głos. Wiedziała, że musiała go gdzieś już słyszeć. Po wspólnym zakończeniu utworu, młodzież zaczęła rozmawiać na różne tematy. Kornelia postanowiła zerwać się niezauważona na krótki spacer, aby móc przemyśleć wydarzenia ostatnich paru godzin. Kiedy odeszła kawałek nagle przestraszył ją pewien głos.
-Czemu uciekasz?-zapytał Kuba.
-Nie uciekam, po prostu idę się przejść.-odpowiada z uśmiechem.
-Tak to teraz nazywasz?-pyta poważnie, a po chwili obydwoje wybuchają śmiechem.
-Oczywiście możesz przejść się ze mną, ale miejsce w które cię zabiorę jest tajemnicą.-odpowiedziała na  niezadane pytanie.
-Słowo harcerza.-powiedział poważnie.
Kornelia po tych krótkich chwilach spędzonych z chłopakiem miała uczucie jakby znali się już długie lata.
W czasie drogi trwali w ciszy, która nie była krępująca.
Dziewczyna zastanawiała się dlaczego akurat teraz poznała Kubę? Dlaczego wszystkie wydarzenia dzieją się tak szybko? I dlaczego to właśnie w jego towarzystwie czuję się inaczej? Jest chyba pierwszym chłopakiem, którego nie traktuje jak kumpla do poodwalania. Jest także jednym z nielicznych, którzy będą znali „tajemne miejsce”. Nidy nie przyprowadzała tutaj nikogo, ponieważ to miejsce było jej samotnią i znała je tylko jedna osoba poza nią samą. Postać ta niestety zniknęła z życia dziewczyny, jak to często bywa, że jedna ścieżka dwóch osób często się rozwidla i powstają dwie osobne. Kiedy dotarli do starego pomostu położonego na wysepce, z której widać palące się ognisko dziewczyna odezwała się.
-No to jesteśmy na miejscu.-powiedziała cicho, wyrywając się z zamyśleń.
-Miałaś rację, że to miejsce jest piękne.-odpowiedział po chwili, nawiązując do ich poprzedniej rozmowy.-Pewnie często jest tu dużo ludzi.
-Wątpię, żeby ktokolwiek znał to miejsce. Sama z przyjacielem znalazłam je przez przypadek.-powiedziała po czym w milczeniu siedli na skraju pomostu.

******
Witam kochani.
Wiem, że dawno mnie tutaj nie było, ale po prostu nie mam czasu na nic.
Tak to jest jak wybierze się mat-fiza. Niestety nie ma łatwo.
Jednak postaram się usystematyzować, bo początki zawsze są trudne.
Przepraszam i mam nadzieję, że zrozumiecie.
Pozdrawiam, malinowawiśnia :*
Czytasz=Komentuj 


czwartek, 11 września 2014

8.Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

-Stary może Cię zmienię? Wyglądasz na zmęczonego.-mówi Damian.
-Nie spoko, przecież i tak zaraz dojeżdżamy.- chociaż jest zmęczony nie chce zamiany, bo uwielbia prowadzić.
-Niech Ci będzie. Coś czuję, że te dwa tygodnie będą najlepszą częścią tych wakacji. I tyle atrakcji zaplanowanych na start.-cieszy się chłopak.
-Atrakcji? Może mi coś i nich powiesz, bo jak na razie to jadę tam zupełnie w ciemno.-mówi trochę zirytowany. Nie lubi takich momentów, że nie ma pewności co będzie robić.
-Oh…uwierz, że Ci się spodoba, a teraz skręć w prawo. Musimy zajechać do sklepu.
Po szybkich zakupach chłopacy znowu wsiedli do samochodu i ruszyli w drogę. Po pół godzinie byli na miejscu.
-No to jesteśmy w prywatnym raju.-mówi zadowolony, powoli wysiadając z samochodu.
-Taa to się jeszcze okaże.
-Nie bądź takim pesymistą. Założę się, że będzie Ci się tu bardziej podobało niż mi.- mówi z chytrym uśmiechem.
-Skąd taka pewność? Czy ty coś kombinujesz? Damian?-spojrzał się podejrzliwie na przyjaciela, ale ten mu nie odpowiedział. Zamiast tego zauważył podchodzącego chłopaka. Wyglądał na około osiemnastu lat.
-Cześć Damian cieszę się, że już jesteś. To znaczy jesteście- poprawia się szybo zauważając drugiego chłopaka.
-Siemka Kamillo kopę lat, a tak na marginesie Kuba-wskazał na przyjaciela- Kamil.
-Miło mi Cię poznać i cieszę się, że wpadłeś z Damianem.-mówi uśmiechnięty.
-Też się cieszę.-odpowiedział ze sztucznym uśmiechem. Był pewny, że nowy kolega wyczuł jego nastawienie, ale cieszył się, że nie nakłaniał go do dalszej rozmowy. Zamiast tego wdał się w nią z Damianem.
-A zapomniałbym wam powiedzieć, że nie zajmujecie jak zawsze 213 tylko 215.-dodał Kamil kiedy miał już odchodzić.
-Czy to znaczy, że Nela nie przyjeżdża?-zapytał ze smutną miną Damian.
-Spokojnie przyjeżdża tylko w 213 coś się zepsuło i naprawiać będą dopiero po weekendzie.-odpowiada po czym odchodzi.
-Co za Nela?-pyta się Kuba.
-Najlepsza dziewczyna jaką w życiu spotkałem.-odpowiada, po czym bierze swoje rzeczy i idzie w kierunku domku 215.
Kiedy już weszli, a Damian powiedział przyjacielowi, gdzie mniej więcej co się znajduje, usiedli razem w salonie.
-A tak wracając do tej całej Neli, to coś poważniejszego?-pyta z chytrym uśmieszkiem.
-Nie no co ty. To naprawdę bardzo fajna dziewczyna, ale nie dla mnie. Za to tobie na pewno przypadnie do gustu. W sumie ju…-nie zdążył dokończyć.
-Nie. Ja chcę zając się teraz moimi kontaktami z Kornelią. W sumie nie wiem dlaczego tak mi na niej zależy, ale to ona jest teraz najważniejsza.-odpowiada nagle, nawet nie wiedząc czemu tak wybuchł.
-Rozumiem.-odpowiada z uśmiechem, jakby przed chwilą w głosie przyjaciela wcale nie słyszał zdenerwowania.-Dobra, a teraz koniec smęcenia. Idziemy na ognisko. W sumie dziś już prawie wszyscy są.
-No dobra, to chodźmy.- mówi dość niepewnie. To nie jest jego towarzystwo. Nie zna nikogo poza Damianem i szczerze nie wie jak się zachować, bo od pewnego czasu zdarza mu się pogrążyć w myślach. Po chwili byli już w kręgu „znajomych” przy ognisku.
-No to poznajecie się to jest Kuba, mój przyjaciel.-powiedział Damian.
-Andrzej.
-Piotrek.
-Michał
-Mariusz.
-Arek.
-Oskar.
-Mikołaj.
-Justyna.
Kuba tylko się uśmiechnął i przysiadł obok przyjaciela na ławce. Nie wiedział o czym rozmawiać z tymi ludźmi, ale przecież zawsze są takie początki.?
-Kamil, a gdzie jest najważniejszy punkt programu?-spytał Damian z głupim uśmieszkiem.
-Niedługo powinien dotrzeć na miejsce.-odpowiada z równie głupim uśmiechem.
Kuba postanowił uciec na chwilę z tego grona ludzi i pobyć samemu. Nie wie dlaczego, ale od momentu zobaczenia Korneli miał taką potrzebę. Lubił rozmyślać co może jeszcze zrobić? I czy kiedykolwiek z tej znajomości coś wyjdzie? Dlaczego to właśnie w stosunku do niej ma takie mieszane uczucia? Przecież tyle ich różni. Czy w ich wieku opłaca bawić się w jakiekolwiek związki? Czy to ma sens? Nagle poczuł na swoim ramieniu, silną, męską dłoń.
-Kuba gdzie idziesz? Trochę się wystraszyłem jak zobaczyłem, że nie ma ciebie obok.-powiedział trochę zdyszany.
-Spokojnie idę tylko po fajki, bo zapomniałem z samochodu.-zaśmiał się chłopak.
-Um… dobra tylko wracaj zaraz.-odparł po czym wrócił do grona znajomych.
Chłopak siadł na miejsce pasażera i postanowił odpalić jednego papierosa, mimo że na co dzień nie palił.
W tym samym czasie…
Kornelia właśnie się obudziła. Miała dziwny, a może piękny sen? Śniło jej się, że na wspaniałej kolonii, na którą zresztą jedzie jest wraz ze swoim chłopakiem. Przystojnym brunetem, którego za nic nie mogła skojarzyć. Dopiero po chwili dotarło do niej kim była postać ze snu. Szybko przetarła oczy co dostrzegł Alan.
-Idealne wyczucie czasu, właśnie dojeżdżamy.-powiedział z uśmiechem.
-Taa…zauważyłam.-odpowiedziała oschle. Po czym postanowiła przeczesać włosy i poprawić makijaż.
-Jest ciemno, nie będzie nic widać, nie musisz tyle tego nakładać.-powiedział chłopak bacznie przyglądając się dziewczynie, która mu nie odpowiedziała, tylko przewróciła oczami.
Wiedziała, że gdyby się odezwała wynikła by z tego tylko kłótnia.
-No to jesteśmy na miejscu.-powiedział sam do siebie.
-W końcu.-odpowiedziała po czym wysiadła.
Odrazy wokół samochodu zebrali się wszyscy.
-Są i najważniejsi.-krzyknął Damian.
-Też się cieszę, że was widzę.-powiedziała Kornelia, która po chwili z wszystkimi się przywitała.
-No to co skoro jesteśmy już wszyscy to idziemy na prawdziwe rodzinne ognisko?-powiedział zadowolony Kamil.
-Zaniosę tylko nasze torby i do was dołączę.-odparł Alan.
-Dobra tylko spręż się.-zaśmiał się Oskar.
W tej samej chwili telefon Korneli zawibrował, co oznaczało nadejście nowej wiadomości, którą od razu odczytała „Hej, co tam u Ciebie? Dojechałaś już na miejsce?” Wykorzystując chwilę zamieszania postanowiła odpisać.
-„Cześć, jestem trochę zmęczona, ale już dojechałam. A co u Ciebie?”
-„Jestem na ognisku z przyjacielem, ale jakoś mi to nie podchodzi i siedzę przy samochodzie i palę szluga”
-Z kim tak zawzięcie piszesz?-pyta jakby znikąd pojawiający się Mikołaj.
-Z nikim takim.-odpowiada ze śmiechem.-A gdzie jest Dałmian?-pyta z uśmiechem.
-Zaraz wróci.-odpowiedział z uśmiechem. Po chwili wszyscy już żwawo dyskutowali.
***
-Stary chodź do nas. Wszyscy już są.
-Sory, ale chyba nie mam ochoty.-odpowiada przybity.
-Przestań nie możesz ciągle sam siedzieć. Jak ci się nie będzie podobało to się zwiniemy zaraz.-odpowiedział podając chłopakowi piwo.
-Dobra chodźmy jak masz mi tu siedzieć i marudzić.-zaśmiał się Kuba.
-Wiedze, że jednak nie jest z tobą tak źle.-również zaczął się śmiać.
-A kto powiedział, że ze mną jest źle?
-Chłopaki co wy tu robicie? Zamiast przy ognisku to pogaduchy sobie urządzili.-zaśmiał się Alan.-A tak w ogóle to jestem Alan, ale pewnie to wiesz.-zaśmiał się.
-Kuba,-odpowiedział dość zdziwiony.
-A…ty jesteś naszym sąsiadem prawda?-zapytał się kiedy doszli do ogniska.
-Taak.-odpowiedział szybko.
-Ludzie co wy tak zamulacie?-krzyknął wesoło Alan.-Jak wakacje to wakacje.-zaśmiał się po czym wziął Justynę i zaczął tańczyć. Kornelia oderwała się od rozmowy z Mikołajem, żeby pogadać chwilę z Damianem, ale to co zobaczyła bardzo ją zdziwiło. Po przeciwnej stronie ogniska co prawda stał jej przyjaciel, ale osoba z którą rozmawiał strasznie przypominała jej…Kubę. Co od razu zaczęła sobie tłumaczyć za niemożliwe. Jednak postanowiła się przekonać i podeszła do chłopaków.
-Siemka Dałmian.-zaśmiała się, po czym przytuliła chłopaka. Po chwili się od niego odczepiła i spojrzała na jego rozmówcę.

*****
Jest kolejna część.
Mam nadzieję, że wam się spodoba. :)
Całusy malinowawiśnia :***
czytasz? komentuj!

niedziela, 7 września 2014

7.Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

Po chwili znajdował się już przy drzwiach od strony pasażera, które otworzył jak na dżentelmena przystało. Na co dziewczyna również odpowiedziała uśmiechem. Kiedy sam wsiadł do samochodu i odpalił muzyka automatycznie wypełniła wnętrze. Chłopak równie szybko jednak wyłączył radio.
-Dlaczego wyłączyłeś?-pyta z uśmiechem.
-Myślę, że dziewczyna taka jak ty nie słucha takiego rodzaju muzyki.-odpowiada z lekkim zakłopotaniem.
-Czemu miałabym nie słuchać rapu? Przecież jestem zwykła nastolatką. Nie ograniczam się tylko do jednego gatunku muzyki.-odpowiada z uśmiechem.
-W sumie masz rację, ale…-nie zdążył dokończyć, bo w samochodzie zapanował dźwięk świadczący o połączeniu przychodzącym.
-Przepraszam, ale muszę odebrać.-mówi, a uśmiech znika z jej twarzy. Nie chciała, aby coś niszczyło ten moment, jednak siła wyższa.
-Rozumiem.-odpowiada z uśmiechem.
-Cześć…coś się stało?...ale ja dzisiaj wyjeżdżam więc nie wiem…kurde…a to nie będzie dla Ciebie problem?...uh okej…to do zobaczenia…-kończy połączenie, po czym kilka razy obraca telefon w dłoni.
-Wszystko w porządku?-pyta w końcu.
-Tak jasne.-odpowiada z bladym uśmiechem.-A w ogóle to dokąd jedziemy?-próbuje skrzętnie zmienić temat.
-Umm myślałem, że odpowiednim miejscem będzie Malinova.-odpowiedział dość niepewnie.
-Uwielbiam te miejsce. Mają tam najlepsze lody i zasłonięty ogród.-powiedziała uśmiechnięta.
-Nawet o tym nie pomyślałem.
-Spokojnie, nikt z kim spotykam się na początku nie myślał o takich drobnostkach, a później wchodziło mu to w nawyk, albo po prostu przestawaliśmy się kryć.-odpowiada szczerze nie chce, aby chłopak czuł się źle.
-To musi być trochę wkurzające, nie móc wyjść w dowolne miejsce o każdej godzinie.-mówi po chwili.
-Nie, ponieważ ten stan nie utrzymuje się długo. Kiedy poznam osobę wystarczająco to przygotowuje fanów itp. do nowej osoby w otoczeniu. I później pojawiam się normalnie. Wiesz tylko początki są dwa razy trudniejsze.-mówi z uśmiechem.
-Mówisz o tym jakby to wszystko było takie łatwe.-odpowiada z uśmiechem.
-Wiesz po pierwsze to już rutyna, a po drugie to jest łatwe jak ma się dystans do siebie i tego co o tobie piszą.
-W sumie racja, ale co jeśli nie uda się ukryć na początku i od razu wychodzi na jaw, że się z kimś nowym spotykasz?
-Wtedy mój menago bierze sprawy w swoje ręce i próbuje to trochę wyciszyć, ale przeważnie mam paparazzi na głowie przez jakiś tydzień, jak nic ciekawego się nie dzieje.
-Rozumiem. W sumie wydaje się być całkiem ciekawe. Taka różnorodność.
-Nie nazwałabym tego ciekawym, wręcz czasami uciążliwym, ale daje radę.-odpowiada z uśmiechem.
-No to jesteśmy na miejscu.-mówi parkując samochód, żeby po chwili znaleźć się przy drzwiach dziewczyny. Kiedy wysiadła oboje udali się do lokalu.
-Dzień dobry, chcielibyśmy stolik na zewnątrz.-mówi chłopak.
-Dzień dobry, zapraszam za mną.
Para usiadła przy stoliku oddalonym od wejścia, a na dodatek przysłonięty przez piękne pnące się krzewy. Po chwili podszedł do nich kelner.
-Dzień dobry, czy mógłbym już przyjąć Państwa zamówienie?-pyta grzecznie.
-Cześć, dla mnie to co zawsze, Bartuś.-mówi z uśmiechem i swoimi słodkimi oczkami.
-Ja poproszę numer 24 .-odpowiada również z uśmiechem.
Kelner zapisuje zamówienie, a korneli nagle wpada pytanie do głowy.
-A właśnie Bartek mam nadzieję, że widzimy się dzisiaj?-pyta zanim odszedł.
-No jasne smerfie.-odpowiada z uśmiechem po czym szybko odchodzi od stolika.
-Smerfie?-pyta Kuba z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Umm taa. To jedno z przezwisk jakie mam.-odpowiada dosyć zirytowana.
-W sumie pasuje do Ciebie.
-Dzięki.
-Nie ma za co, polecam się na przyszłość.- mówi po czym obydwoje wybuchają śmiechem. Po chwili kelner doniósł ich zamówienia.
-Masz to samo co ja?-mówi zdziwiony chłopak.
-Tan numer 24 to mój ulubiony i zawsze go biorę.-odpowiada z uśmiechem.
Korneli i Kuba jeszcze jakiś czas siedzieli i rozmawiali o różnych rzeczach. Oczywiście w ich rozmowie nie zabrakło śmiechu, ale także małych sprzeczek na dany temat. Jednak chłopak zawsze ustępował z myślą, że dalsza kłótnia i tak nie ma sensu. Czasami tak jest, że dwójka ludzi ma odmienne zdanie na dany temat. Bez sprzeczki nie została również kwestia zapłaty rachunku. Kuba oczywiście z góry założył, że to on zapłaci za wszystko. Jednak dziewczyna nie chciała się na to zgodzić. Oczywiście przegrała tą bitwę, ale postanowiła, że następnym razem to ona zapłaci. Chłopakowi spodobała się wizja kolejnego spotkania dlatego postanowił przystać na jej propozycję.
Kiedy byli przy za drzwiami lokalu nagle oślepił ich błysk fleszy.
-Kurde.-powiedziała wkurzona z głową spuszczoną w dół.
-Co robimy?-pyta dosyć zdenerwowany i zestresowany.
-Chyba najlepszym pomysłem będzie iście jak najszybciej do samochodu.-odpowiada, po chwili.
Kiedy wsiadają chłopak automatycznie rusza, a tłum dziennikarzy robi im ostatnie zdjęcia.
-Dokąd teraz?-pyta chłopak.
-W sumie możesz podrzucić mnie tylko na dworzec dam sobie radę.-mówi z uśmiechem. Nie chce obarczać go swoimi problemami.
-Przestań, przecież mogę zwieźć Cię na miejsce, nie będziesz tłuc się autobusami.-mówi poważnie.
-Okej, wiesz gdzie jest strzelnica?-mówi dość zakłopotana.
-AGVO? Wiem.
-Tak AGVO.-odpowiada z uśmiechem.
-Mogę wiedzieć po co tam jedziesz?-pyta po chwili.
-To moje hobby, a dziś są zawody. Co prawda miałam  nie brać udziału, ale partner mojego kolegi nie może.-odpowiada.
-Łoł dziewczyna, która lubi broń. Ciekawe ile jeszcze skrywasz?-powiedział po czym zaczął się śmiać.
-Pewnie jeszcze coś by się znalazło.-odpowiada i również zaczyna chichotać.
Po piętnastu minutach byli na miejscu.
-Dzięki, że mnie podwiozłeś.
-Nie ma sprawy.
-Do zobaczenia.-mówi z uśmiechem.
-Do zobaczenia. Mam nadzieję, że niedługo.-odpowiada z uśmiechem.
-Myślę, że jak wrócę możemy się zgadać.-odpowiada po czym wysiada.
Chłopak poczekał, aż dziewczyna wejdzie do budynku po czym odjechał i udał się do przyjaciela.
Kiedy Damian nie palił się, aby mu otworzyć wszedł sam.
-Stary żyjesz?-woła. Wszedł do salonu i zobaczył, że chłopak śpi.- A jakby inaczej.-zaczął się śmiać.
Poszedł do kuchni i wstawił wodę na kawę, po czym postanowił obudzić przyjaciela.
-Stary wstawaj! Wiem, że pakowanie się jest nudne.-śmieje się.
-Uhhh dobra już, dobra. Wstaję.-mówi po czym powoli otwiera oczy.-No mów jak było.-pyta widząc zadowolonego Kubę.
-Było super. Ona jest taka zwyczajna jak na gwiazdę, a zarazem zupełnie inna.-mówi podekscytowany.- A jej hobby nie wiem czy mnie bardziej przeraża czy zadowala.
-Czy ktoś tu się zabujał?-pyta śmiejąc się.
-Przestań.-mówi, ale w jego głowie pojawia się myśl, czy jego przyjaciel nie ma racji? Czy chciałby coś więcej niż tylko spotkania od czasu do czasu? Nie jest jeszcze stanowczo za wcześnie.
-A co to za hobby?-pyta się.
-Lubi strzelać, zawiozłem ją dziś na strzelnicę, bo bierze udział w zawodach.
-Coo?-zapytał zdziwiony.
-Dokładnie, też mnie zatkało, a teraz koniec gadania o niej. Trzeba się zbierać.-mówi z zadowoleniem.
-Powiadasz wakacje pełną parą czas start?-pyta z głupawym uśmiechem.
-Mam nadzieję, że serio będzie tak fajnie jak opowiadałeś.-mówi z pytającym wyrazem twarzy.
-Stary, przecież Ci mówiłem, że ludzie tam są najlepsi.-odpowiada z wielkim uśmiechem.
-Okej, okej. Wierzę Ci na słowo.
Damian skończył się pakować i obydwoje wyruszyli na wakacje.

***
-Wiedziałam, że wygramy.-powiedziała zadowolona.
-Jakby mogło być inaczej z taką partnerką.-odpowiada z uśmiechem.-Dobra dokąd teraz?
-Najpierw pod studio, bo muszę wziąć swoje rzeczy, później na mazury.-odpowiada ciągle zadowolona.
-Tak jest szefowo.
Po dziesięciu minutach byli pod biurem. Na szczęście miejsce koło samochodu Alana jest wolne.
-Cześć.-mówi Alan, który akurat wychodził ze studia.
-Siemka.-odpowiada Adam.
Kornelia nie odzywa się do brata, który jej nawet z początku nie zauważa.
-Korni co ty tu jeszcze robisz, przecież twój autobus pojechał dwie godziny temu?-pyta zdziwiony.
-Spokojnie Alan to moja wina, poprosiłem ją, żeby ze mną zagrała. Ale już ją odwożę na mazury.-mówi obawiając się, że chłopak wkurzy się na siostrę.
-Dobra, sam ją odwiozę, bo i tak muszę tam jechać. W którymś z domków coś się rozwaliło.-mówi po czym patrzy na siostrę. Jej mina mówi wszystko, ale nie ma wyboru. Musi z nim jechać, bo inaczej do poniedziałku się nie wyrwie.
-Cześć młoda.-mówi po czym przytula dziewczynę na pożegnanie.
-Hejka.-odpowiada.
-Cześć.
-Cześć.-mówi po czym znowu bierze torby siostry i wkłada do swojego bagażnika.
Kiedy wyjechali z parkingu Alan postanawia przerwać ciszę, która panuje w samochodzie.
-Zamierzasz całą drogę milczeć?-mówi przygnębiony.
-Może tak, może nie.-odpowiada oschle.
-Kornelia, proszę.
-Jedź, po prostu jedź i na razie do mnie nic nie mówi. Okej?-pyta dość wkurzona. Szczerze nie wie dlaczego towarzystwo brata tak szybko zmieniło jej humor. Po jakimś czasie usnęła.