niedziela, 7 września 2014

7.Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

Po chwili znajdował się już przy drzwiach od strony pasażera, które otworzył jak na dżentelmena przystało. Na co dziewczyna również odpowiedziała uśmiechem. Kiedy sam wsiadł do samochodu i odpalił muzyka automatycznie wypełniła wnętrze. Chłopak równie szybko jednak wyłączył radio.
-Dlaczego wyłączyłeś?-pyta z uśmiechem.
-Myślę, że dziewczyna taka jak ty nie słucha takiego rodzaju muzyki.-odpowiada z lekkim zakłopotaniem.
-Czemu miałabym nie słuchać rapu? Przecież jestem zwykła nastolatką. Nie ograniczam się tylko do jednego gatunku muzyki.-odpowiada z uśmiechem.
-W sumie masz rację, ale…-nie zdążył dokończyć, bo w samochodzie zapanował dźwięk świadczący o połączeniu przychodzącym.
-Przepraszam, ale muszę odebrać.-mówi, a uśmiech znika z jej twarzy. Nie chciała, aby coś niszczyło ten moment, jednak siła wyższa.
-Rozumiem.-odpowiada z uśmiechem.
-Cześć…coś się stało?...ale ja dzisiaj wyjeżdżam więc nie wiem…kurde…a to nie będzie dla Ciebie problem?...uh okej…to do zobaczenia…-kończy połączenie, po czym kilka razy obraca telefon w dłoni.
-Wszystko w porządku?-pyta w końcu.
-Tak jasne.-odpowiada z bladym uśmiechem.-A w ogóle to dokąd jedziemy?-próbuje skrzętnie zmienić temat.
-Umm myślałem, że odpowiednim miejscem będzie Malinova.-odpowiedział dość niepewnie.
-Uwielbiam te miejsce. Mają tam najlepsze lody i zasłonięty ogród.-powiedziała uśmiechnięta.
-Nawet o tym nie pomyślałem.
-Spokojnie, nikt z kim spotykam się na początku nie myślał o takich drobnostkach, a później wchodziło mu to w nawyk, albo po prostu przestawaliśmy się kryć.-odpowiada szczerze nie chce, aby chłopak czuł się źle.
-To musi być trochę wkurzające, nie móc wyjść w dowolne miejsce o każdej godzinie.-mówi po chwili.
-Nie, ponieważ ten stan nie utrzymuje się długo. Kiedy poznam osobę wystarczająco to przygotowuje fanów itp. do nowej osoby w otoczeniu. I później pojawiam się normalnie. Wiesz tylko początki są dwa razy trudniejsze.-mówi z uśmiechem.
-Mówisz o tym jakby to wszystko było takie łatwe.-odpowiada z uśmiechem.
-Wiesz po pierwsze to już rutyna, a po drugie to jest łatwe jak ma się dystans do siebie i tego co o tobie piszą.
-W sumie racja, ale co jeśli nie uda się ukryć na początku i od razu wychodzi na jaw, że się z kimś nowym spotykasz?
-Wtedy mój menago bierze sprawy w swoje ręce i próbuje to trochę wyciszyć, ale przeważnie mam paparazzi na głowie przez jakiś tydzień, jak nic ciekawego się nie dzieje.
-Rozumiem. W sumie wydaje się być całkiem ciekawe. Taka różnorodność.
-Nie nazwałabym tego ciekawym, wręcz czasami uciążliwym, ale daje radę.-odpowiada z uśmiechem.
-No to jesteśmy na miejscu.-mówi parkując samochód, żeby po chwili znaleźć się przy drzwiach dziewczyny. Kiedy wysiadła oboje udali się do lokalu.
-Dzień dobry, chcielibyśmy stolik na zewnątrz.-mówi chłopak.
-Dzień dobry, zapraszam za mną.
Para usiadła przy stoliku oddalonym od wejścia, a na dodatek przysłonięty przez piękne pnące się krzewy. Po chwili podszedł do nich kelner.
-Dzień dobry, czy mógłbym już przyjąć Państwa zamówienie?-pyta grzecznie.
-Cześć, dla mnie to co zawsze, Bartuś.-mówi z uśmiechem i swoimi słodkimi oczkami.
-Ja poproszę numer 24 .-odpowiada również z uśmiechem.
Kelner zapisuje zamówienie, a korneli nagle wpada pytanie do głowy.
-A właśnie Bartek mam nadzieję, że widzimy się dzisiaj?-pyta zanim odszedł.
-No jasne smerfie.-odpowiada z uśmiechem po czym szybko odchodzi od stolika.
-Smerfie?-pyta Kuba z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Umm taa. To jedno z przezwisk jakie mam.-odpowiada dosyć zirytowana.
-W sumie pasuje do Ciebie.
-Dzięki.
-Nie ma za co, polecam się na przyszłość.- mówi po czym obydwoje wybuchają śmiechem. Po chwili kelner doniósł ich zamówienia.
-Masz to samo co ja?-mówi zdziwiony chłopak.
-Tan numer 24 to mój ulubiony i zawsze go biorę.-odpowiada z uśmiechem.
Korneli i Kuba jeszcze jakiś czas siedzieli i rozmawiali o różnych rzeczach. Oczywiście w ich rozmowie nie zabrakło śmiechu, ale także małych sprzeczek na dany temat. Jednak chłopak zawsze ustępował z myślą, że dalsza kłótnia i tak nie ma sensu. Czasami tak jest, że dwójka ludzi ma odmienne zdanie na dany temat. Bez sprzeczki nie została również kwestia zapłaty rachunku. Kuba oczywiście z góry założył, że to on zapłaci za wszystko. Jednak dziewczyna nie chciała się na to zgodzić. Oczywiście przegrała tą bitwę, ale postanowiła, że następnym razem to ona zapłaci. Chłopakowi spodobała się wizja kolejnego spotkania dlatego postanowił przystać na jej propozycję.
Kiedy byli przy za drzwiami lokalu nagle oślepił ich błysk fleszy.
-Kurde.-powiedziała wkurzona z głową spuszczoną w dół.
-Co robimy?-pyta dosyć zdenerwowany i zestresowany.
-Chyba najlepszym pomysłem będzie iście jak najszybciej do samochodu.-odpowiada, po chwili.
Kiedy wsiadają chłopak automatycznie rusza, a tłum dziennikarzy robi im ostatnie zdjęcia.
-Dokąd teraz?-pyta chłopak.
-W sumie możesz podrzucić mnie tylko na dworzec dam sobie radę.-mówi z uśmiechem. Nie chce obarczać go swoimi problemami.
-Przestań, przecież mogę zwieźć Cię na miejsce, nie będziesz tłuc się autobusami.-mówi poważnie.
-Okej, wiesz gdzie jest strzelnica?-mówi dość zakłopotana.
-AGVO? Wiem.
-Tak AGVO.-odpowiada z uśmiechem.
-Mogę wiedzieć po co tam jedziesz?-pyta po chwili.
-To moje hobby, a dziś są zawody. Co prawda miałam  nie brać udziału, ale partner mojego kolegi nie może.-odpowiada.
-Łoł dziewczyna, która lubi broń. Ciekawe ile jeszcze skrywasz?-powiedział po czym zaczął się śmiać.
-Pewnie jeszcze coś by się znalazło.-odpowiada i również zaczyna chichotać.
Po piętnastu minutach byli na miejscu.
-Dzięki, że mnie podwiozłeś.
-Nie ma sprawy.
-Do zobaczenia.-mówi z uśmiechem.
-Do zobaczenia. Mam nadzieję, że niedługo.-odpowiada z uśmiechem.
-Myślę, że jak wrócę możemy się zgadać.-odpowiada po czym wysiada.
Chłopak poczekał, aż dziewczyna wejdzie do budynku po czym odjechał i udał się do przyjaciela.
Kiedy Damian nie palił się, aby mu otworzyć wszedł sam.
-Stary żyjesz?-woła. Wszedł do salonu i zobaczył, że chłopak śpi.- A jakby inaczej.-zaczął się śmiać.
Poszedł do kuchni i wstawił wodę na kawę, po czym postanowił obudzić przyjaciela.
-Stary wstawaj! Wiem, że pakowanie się jest nudne.-śmieje się.
-Uhhh dobra już, dobra. Wstaję.-mówi po czym powoli otwiera oczy.-No mów jak było.-pyta widząc zadowolonego Kubę.
-Było super. Ona jest taka zwyczajna jak na gwiazdę, a zarazem zupełnie inna.-mówi podekscytowany.- A jej hobby nie wiem czy mnie bardziej przeraża czy zadowala.
-Czy ktoś tu się zabujał?-pyta śmiejąc się.
-Przestań.-mówi, ale w jego głowie pojawia się myśl, czy jego przyjaciel nie ma racji? Czy chciałby coś więcej niż tylko spotkania od czasu do czasu? Nie jest jeszcze stanowczo za wcześnie.
-A co to za hobby?-pyta się.
-Lubi strzelać, zawiozłem ją dziś na strzelnicę, bo bierze udział w zawodach.
-Coo?-zapytał zdziwiony.
-Dokładnie, też mnie zatkało, a teraz koniec gadania o niej. Trzeba się zbierać.-mówi z zadowoleniem.
-Powiadasz wakacje pełną parą czas start?-pyta z głupawym uśmiechem.
-Mam nadzieję, że serio będzie tak fajnie jak opowiadałeś.-mówi z pytającym wyrazem twarzy.
-Stary, przecież Ci mówiłem, że ludzie tam są najlepsi.-odpowiada z wielkim uśmiechem.
-Okej, okej. Wierzę Ci na słowo.
Damian skończył się pakować i obydwoje wyruszyli na wakacje.

***
-Wiedziałam, że wygramy.-powiedziała zadowolona.
-Jakby mogło być inaczej z taką partnerką.-odpowiada z uśmiechem.-Dobra dokąd teraz?
-Najpierw pod studio, bo muszę wziąć swoje rzeczy, później na mazury.-odpowiada ciągle zadowolona.
-Tak jest szefowo.
Po dziesięciu minutach byli pod biurem. Na szczęście miejsce koło samochodu Alana jest wolne.
-Cześć.-mówi Alan, który akurat wychodził ze studia.
-Siemka.-odpowiada Adam.
Kornelia nie odzywa się do brata, który jej nawet z początku nie zauważa.
-Korni co ty tu jeszcze robisz, przecież twój autobus pojechał dwie godziny temu?-pyta zdziwiony.
-Spokojnie Alan to moja wina, poprosiłem ją, żeby ze mną zagrała. Ale już ją odwożę na mazury.-mówi obawiając się, że chłopak wkurzy się na siostrę.
-Dobra, sam ją odwiozę, bo i tak muszę tam jechać. W którymś z domków coś się rozwaliło.-mówi po czym patrzy na siostrę. Jej mina mówi wszystko, ale nie ma wyboru. Musi z nim jechać, bo inaczej do poniedziałku się nie wyrwie.
-Cześć młoda.-mówi po czym przytula dziewczynę na pożegnanie.
-Hejka.-odpowiada.
-Cześć.
-Cześć.-mówi po czym znowu bierze torby siostry i wkłada do swojego bagażnika.
Kiedy wyjechali z parkingu Alan postanawia przerwać ciszę, która panuje w samochodzie.
-Zamierzasz całą drogę milczeć?-mówi przygnębiony.
-Może tak, może nie.-odpowiada oschle.
-Kornelia, proszę.
-Jedź, po prostu jedź i na razie do mnie nic nie mówi. Okej?-pyta dość wkurzona. Szczerze nie wie dlaczego towarzystwo brata tak szybko zmieniło jej humor. Po jakimś czasie usnęła. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz