niedziela, 17 sierpnia 2014

5.Nowa miłość, a może nowe nieszczęście?

-„Przecież Ci mówiłem, że bycie twoim chłopakiem to czysta przyjemność J
-„Śmiejcie się śmiejcie xd”
-„A kto jeszcze się śmieje?”
-„Moi bracia”
-„Widzisz lepiej to brać na żarty J A co robisz jutro?”
-„Um jutro popołudniu jadę do cioci J
-„A wcześniej?”
-„Nic ciekawego muszę się spakować itp.”
-„A może znajdziesz czas na spotkanie się ze mną?”
-„W sumie czemu nie J
-„To może wpadnę po Ciebie o 10?”
-„Myślę, że to może się nie udać :/”
-„Czemu?”
-„Bo przez moją bramkę nie da się przejść ;c”
-„Faktycznie zapomniałem.”
-„Może w tam gdzie rozstaliśmy się dzisiaj?”
-„Ok. To o 10 w lasku hahah”
-„Jak to zabrzmiało hahahhaha.”
-Kornelia chodź na dół.-krzyknął Alan.
-Już idę.-odkrzyknęła dosyć nieszczęśliwa. Nie chciała jeszcze kończyć rozmowy z chłopakiem.
-„Muszę lecieć.”
-„Tak szybko?”
-„Wiesz muszę się spakować teraz jak mam z Tobą się jutro spotkać i brat mnie woła.:)”
-„Okok rozumiem. To do  zobaczenia. Dobranoc. J
-„Dobranoc J
Kornelia zamknęła laptopa i zeszła na dół. W kuchni zastała tylko Konrada.
-Widziałeś Alana? Wołał mnie przed chwilą.
-Chyba jest przed domem.
-Dzięki.-Dziewczyna skierowała się na podwórko jednocześnie myśląc czy powiedzieć bratu o spotkaniu z nowo poznanym kolegą. W sumie nie wiedziała czemu tak szybko się zgodziła. Nigdy przy nikim tak odważnie się nie zachowywała. Z rozmyśleni wyrwał ją głos Alana.
-A co Ty taka zamyślona?-zapytał z chytrym uśmiechem.
-Co? Nic, tylko zastanawiam się co zabrać ze sobą do cioci.-skłamała, bo nie wiedziała jak powiedzieć, że umówiła się na randkę z nowopoznanym chłopakiem. Tylko czy on też traktował to jako randkę? Może to zwykłe spotkanie? Jej rozmyślania znowu przerwał brat.
-Dobra, dobra ja wiem swoje.-postanowił się z nią podroczyć.
-Umm dobra nie chce mi się z Tobą kłócić. To wszystko czy wołałeś mnie jednak w jakimś celu? Bo muszę się pakować.-powiedziała lekko wkurzona. Nie lubiła jak ktoś się z nią droczy w ten sposób.
-Myślałem, że posiedzisz trochę ze starym bratem, przecież spakować możesz się rano.-udał staruszka.
-No w sumie jesteś moim najstarszym bratem.-zaśmiała się.- Ale spakować nie mogę się rano, bo mam już plany. Więc staruszku jak chcesz pogadać to zapraszam do mojego pokoju.-powiedziała ręką wskazując dom.-Oczywiście jeśli zdążysz dojść zanim się spakuję i pójdę spać.-zaśmiała się.
-Ugh przecież nie jestem jeszcze taki stary.-odpowiedział uśmiechem.
-No nie wiem, nie wiem.
-Dobra to ja zrobię kolację i przyniosę Ci do pokoju, a ty leć się już pakować. Jakieś specjalne zamówienia?-zapytał kiedy weszli już do domu.
-Nie. Co zrobisz to będzie.- odpowiedziała uśmiechem.
-Okej.
-Alan?
-Hmm?
-Jesteś kochany.-powiedziała po czym przytuliła go.
-Wiem.-Dziewczyna wybuchła śmiechem.
-To czekam na górze.-powiedziała po czym poszła do pokoju. Jednak nawet nie pomyślała o pakowaniu się. Jej głowę zajęły wydarzenia z dzisiejszego dnia. Czy dobrze robi umawiając się z Kubą? Dlaczego w jego towarzystwie wszystko wychodzi tak spontanicznie, a rozmowa się klei jakby znali się już kupę lat? Czy chciałaby coś więcej? Czy może mu zaufać? Przecież tak naprawdę nie była jeszcze z żadnym chłopakiem. Co prawda miała kolegów, przyjaciół, ale nic więcej. Jej rozmyślenia przerwał Alan wchodzący z kolacją.
-A co to za obijanie się?-zapytał widząc, że dziewczyna nawet nie wyjęła torby.- Ja już kanapki zrobiłem, ale nie wiem czy na nie zasłużyłaś.-uśmiechnął się chytrze.
-Umm nie gadaj tyle.-powiedziała w międzyczasie biorąc kanapkę.
-A tak serio co się dzieje młoda? Od paru godzin jesteś ciągle zamyślona.-zapytał siadając obok i patrząc uważnie na dziewczynę. Kornelia nie wiedziała czy powinna mówić. Bała się. W sumie przecież nic jeszcze takiego się  nie stało. Umówiła się tylko na spotkanie z nowopoznanym kolegą.
-Nic się nie dzieje.-odpowiedziała szybko, a w jej głowie panował mały huragan.
-Korni proszę.-spojrzał jej prosto w oczy.
-Chodzi o tego chłopaka.-przełamała się. Wiedziała, że musi z kimś o tym porozmawiać, a jej przyjaciółka jest teraz daleko.
-Coś z nim nie tak?-zapytał od razu. Bardzo troszczył się o siostrę.
-Nie wszystko w porządku. To ja nie wiem czy warto się w to ładować.-odpowiedziała dosyć ponuro. Zawsze była szarą myszką, która poza swoim towarzystwem nie łapała łatwo znajomości.
 -Pamiętasz co mówił kiedyś tata? Dopóki nie poznasz danej osoby nie dowiesz się jaka jest. Nie zawsze da się podjąć najlepszą decyzję, ale zawsze można spróbować zaryzykować. Jeżeli skreślisz go na starcie nigdy nie dowiesz się co pisał dla was los.-mówił spokojnie. Znał swoją siostrę i wiedział, że strach przed popełnieniem błędu ją strasznie ogranicza.
-Czemu ty zawsze masz rację?-zapytała przytulając się.
-Nie zawsze. A teraz może zawołamy Konrada i obejrzymy jakiś film?- zapytał widząc poprawę nastroju dziewczyny.
-Z chęcią, ale ja muszę się w końcu spakować.-odpowiedziała prawie natychmiast przypominając sobie o tym, że jutro nie będzie miała na to czasu.
-Przestań spakujesz się rano.
-Nie mogę rano. Nie będę miała czasu.
-A co takiego ciekawego będziesz robiła?-spytał patrząc się przenikliwie.
-Umówiła się z Kubą.-odpowiedziała cicho patrząc na swoje paznokcie, które nagle zrobiły się bardzo interesujące.
-Uhuhuhuh.
-Ej. Zamiast się ze mnie nabijać mógłbyś mi teraz pomóc.-powiedziała udając oburzenie. Wstał natychmiast.
-W czym mogę pomóc królowo?-powiedział po czym wykonał delikatny ukłon. Po czym obydwoje wybuchli śmiechem.
-Przyniesiesz mi torby?-zapytała po chwili, a sama zaczęła wybierać ubrania, kosmetyki itp. Po chwili wrócił z dwoma torbami i spojrzał na łóżko, na którym było już pełno rzeczy.
-Chcesz to wszystko zmieścić?-zapytał z przerażeniem.
-Jeszcze chyba nie znasz moich możliwości, braciszku.-powiedziała uśmiechając się podstępnie.
-Nie wiem jak ty tego dokonałaś, że wszystko się zmieściło.-zrobił zdziwioną minę.
-Mówiłam, że nie znasz moich możliwości.-powiedziała śmiejąc się.-Właśnie Alan, bo wiesz ja jestem jutro umówiona z Kubą na dziesiątą więc czy mógłbyś mnie podwieźć do lasku?-mówiła dość skrępowana.
-Do lasku?-był zdziwiony.
-Do nas raczej nie da się przyjść nie?-odpowiedziała, a przed jej oczami stanął tłum paparazzi.
-Okej rozumiem. O 10 do lasku.
-A i jeszcze jedno. Ty będziesz jechał na miasto prawda?
-Tak.
-To weźmiesz moje torby do bagażnika, a ja po nie wpadnę do Ciebie.
-Kurde ja będę cały dzień w studio.-odpowiedział po chwili namysłu.-Ale może dam ci zapasowe klucze i sama weźmiesz torby?-dodał.
-Okej. Jesteś kochany.-powiedziała mocno go przytulając.
-Dobranoc mała.
-Dobranoc staruszku.
Chłopak wyszedł z jej pokoju, a ona udała się do łazienki. Po wykonaniu czynności położyła się na łóżku. Sen nie nadchodził. W jej głowie przewijało się tysiąc myśli.

****
Czytasz=komentuj
całusy malinowawiśnia :**

3 komentarze: